Kilka następnych dni minęło mi naprawdę w zaskakująco szybkim tempie. Nim się obróciłam był już listopad. Drzewa już prawie nie miały liści. Było szaro, buro. Idealna pogoda by zapaść w depresję.
Ja natomiast zauważyłam, że wróciłam do pełni zdrowia po moim wypadku. Sądzę nawet, że mogłabym już powrócić do jakieś pracy. Na razie jeszcze nie chciałabym powracać do siatkówki, do grania, ale czuję tą blokadę psychiczną. Nie dałabym rady. Nie czuję jeszcze sił. Na razie zacznę trochę ćwiczyć w domu, a później zobaczymy. Jedyne co wiem na dzień dzisiejszy to tylko tyle, że chciałabym zacząć robić coś związanego z siatkówką.
Dzisiejszy dzień to poniedziałek. Wstałam po 10:00 i zaczęłam się ogarniać. Po skończonym śniadaniu usiadłam na chwilkę przed telewizorem. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon.
-Tak?
-Dzień dobry. Nazywam się ... i dzwonię z redakcji ... Dzwonię, ponieważ chciałabym przeprowadzić króciutki wywiad z panią.
-Przepraszam, ale skąd pani ma mój numer?
-To jest nieistotne. Czy mogłabym? Wystarczy, że odpowie pani na kilka pytań przez telefon.
-No niech będzie, ale oby to były sensowne pytania.
-Czy zamierza pani wrócić do gry?
-Na razie nie mam zamiaru, więc zawieszam karierę. Nie wiem na jak długo, ale chcialabym szybko wrócić do gry, lecz na razie nie czuję się na siłach.
-Czy wróciła pani już do pełni sił po wypadku?
-Tak. Czuję się o wiele lepiej.
-Co zamierza pani robić przez ten wolny czas?
-Na razie odpoczywam trochę, układam wszystko sobie. Małymi kroczkami wracam do pełni życia.
-A jak układa się pani z Krzysztofem Ignaczakiem?
-Przepraszam, ale sądzę, że jest to prywatna sprawa i na powiedziałam to co chciałam. Wywiad uważam za zakończony.
-No dobrze. Dziękuję. -i kobieta po drugiej stronie słuchawki się rozłączyła.
Po zrobieniu obiadu przyszedł Igła, a potem poszedł spać. Ja natomiast poszłam na spacer. Przechodząc obok Podpromia postanowiłam wstąpić tam na chwilkę. Spotkałam tam młodzież, która wyjątkowo miała dzisiaj tu trening.
Myślę, że praca z młodzieżą to było by coś dla mnie.
-Dzień dobry trenerze. -powiedziałam. -Nazywam się Iwona Naborczyk, jestem siatkarką ... -nie zdążyłam dokończyć.
-Witaj. Tak wiem grałaś w Reprezentacji. Słyszałem o Tobie. Oglądałem trochę Ciebie i muszę przyznać, że całkiem dobrze sobie radziłaś jak na początek.
-Dziękuję. A mam pytanie.
-Tak?
-Czy mogłabym poprowadzić trening?
-Jaasne! Właśnie miałem mówić chłopakom, że jutro treningu ma nie byc, ale spadłaś mi z nieba! Jutro o 14:00 tutaj.
-Dziękuję za zaufanie.
-Nie ma za co. Poradzisz sobie. -odwrócił się w stronę chłopaków. -Zbiórka! -chłopacy szybko zebrali się w szeregu. -To jest pani Iwona Naborczyk. Niedawno grała w Reprezentacji.
-To pani jest ta od Igły? -spytałam jeden z chłopaków.
-Tak, to ja.
-Pani Iwona poprowadzi jutro Wasz trening, ponieważ ja mam coś do załatwienia. A teraz możecie iść do szatni.
-Dziękuję jeszcze raz za tą możliwość.
-Ehh nie ma za co naprawdę. To ja powinienem pani dziękować. -wziął oddech, by po chwili. -A teraz trochę pani opowiem o drużynie. Może usiądźmy na trybunach. -wskazał ręką i udaliśmy się na miejsce. -Chłopacy trenują już długo i są przygotowywani, aby kiedyś zająć miejsce chodź by Igły. Tutaj nie ma żartów to młoda Resovia. Obecnie przygotowywujemy się na Mistrzostwa Polski Kadetów. Kilka lat i już zaczną być podporą Reprezentacji. Każdy chłopak gra na wyznaczonej pozycji.
-A ile powinnam poprowadzić trening?
-Tego nigdy nie wiadomo. Ja prowadzę około 1,5 czasami 2 godziny. To zależy. Trenuję ich bardzo długo i uprzedzam, że są bardzo leniwi. I jeśli, którykolwiek sprawiał, by pani problemy to proszę dać mu 10 kółek i po sprawie.
-Mam nadzieję, że nikt nie będzie musiał robić tych 10 kółek.-zaśmiałam się.
-Raczej nie powinien nikt. A na razie życzę pani powodzenia i znikam, ponieważ mam coś jeszcze do załatwienia. Do widzenia.
-Do widzenia. -po pożegnaniu się z trenerem wróciłam do domu. W drzwiach minęłam Igłę wychodzącego na trening.
Z racji, że mi się nudziło postanowiłam trochę poukładać sobie jutrzejszy trening.Wzięłam notes i długopis. Zapisałam wszystkie moje plany.
Po napisaniu wszystkiego wzięłam się za robienie kolacji.
Tego wieczoru miałam wielką ochotę na amerykańskie pancakes. Sprawdziłam czy mam wszystkie składniki i do roboty! Między czasie zadzwoniłam jeszcze do Ignaczaka, aby w drodze powrotnej wstąpił do sklepu po nutellę i jakieś owoce. Gdy już zabrałam się za robienie naleśników usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza w drzwiach.
-Już jestem i nie sam. -krzyknął z korytarza. Po chwili zjawili się w kuchni. Igła zaczął nawijać po angielsku i przedstawił nas. -To jest Iwona, a to jest Paul. -coś czułam, że dzisiejszy wieczór spędzimy po angielsku, a raczej amerykańsku.
-Cześć. -podaliśmy sobie dłonie.
-A co to tak ładnie pachnie? -spytał Igła.
-To zapewne są naleśniki z Ameryki! -powiedział Paul.
-Tak, tak to są naleśniki. -powiedziałam. -Zjesz z nami?
-Pachnie tak, że trudno odmówić. Z wielką chęcią. -wieczór minął nam bardzo miło. Lotman dużo opowiadał mi o USA. Zawsze marzyłam, by polecieć tam. Zwłaszcza do Nowego Jorku i Chicago.