środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 16

Po paru dniach czułam już się lepiej. Unikałam Żanety. Nawet jak potrzebowałam specjalisty to wolałam poczekać na Sokala niż korzystać z usług tej wiedźmy. Pośród dziewczyn wiele za nią nie przepadało, ale cóż takie życie.
Nasze Orzełki zostały zmiażdżone przez Amerykanów, którzy perfekcyjnie zagrali w meczu, ale za to Nasi pokonali Włochy oraz Iran. Czas teraz przyszedł na Francję, której nie musieli pokonywać, ponieważ dzięki Argentynie mieliśmy pewny awans.
Wracając do mnie. Dzisiejszy dzień rozpoczęłam bardzo fajnie. Naprawdę. Spóźniłam się na trening. Chyba po raz pierwszy i szanowana wiedźma Żanetka postanowiła mnie ukarać dodatkowymi 15 kółkami. Po rozgrzewce poszliśmy na siłownię. Każda z nas dostała rozpiskę i wzięłyśmy się do roboty. Z siłowni wyszłyśmy około 12;00. Całe spocone i zmęczone udałyśmy się pod prysznic. Odświeżone ostatkami sił wróciłyśmy wszystkie do pokoju. Żadna z nas nie miała na nic ochoty. Po krótkiej drzemce o godzinie 14;00 zeszłyśmy na dół na obiad. Po obiedzie musiała być drzemka. Potem trening, kolacja i spanie.
Następny dzień minął nam tak samo, ale dowiedziałyśmy się, że niedługo rozegramy 2 sparingi z Rosjankami w Spale.
Jak się okazało Reprezentacja Polski w 3 fazie po losowaniu jak się okazało będą grać z Brazylią i Rosją. Niektórzy mówią, że to grupa śmierci, ale ja i tak wierzę, że Orły to wygrają!
Dzisiejszy dzień ciągle mi się dłużył. Na hali rano spędziłam 4 godziny, a wieczorem 3. Następnego dnia wszyscy wstali bardzo wcześnie, bo o 5;20. O 5;40 miałyśmy śniadanie, a o 6;15 wyjazd. W Spale byłyśmy już o 7;30. Podczas drogi odsypiałam noc, w której ledwo co zasnęłam i spałam tylko 3 godziny. O 8;00 miałyśmy trening. Przez najbliższe 3,5 godziny spędziłam na hali. Potem miałyśmy obiad, dwugodzinną przerwę i czas na mecz. Pół godziny przed 15;00 zaczęłyśmy się rozgrzewać. O równej 15;00 poznałyśmy wyjściową szóstkę, w której znalazły się Asia, Agata, Agnieszka, Maja, Kasia, Julia i Klaudia. Nie dziwię się, że nie wyszłam w szóstce. Po prostu ja wiedziałam to, że nie wyjdę. Jestem za mało doświadczona i pewnie nie dałabym rady. Podczas obserwowania tego co działo się na boisku rozmawiałam trochę z trenerem mentalnym.
Pierwszy set wygrałyśmy. W drugim przy stanie 10:6 dla Rosjanek Makowski zarządził zmianę i kto wszedł na boisko? No ja! Za Julkę. Starałam się i dawałam z siebie dużo więcej niż na treningach co doprowadziło do stanu 13:13. Gra była bardzo zacięta, ale tego seta Rosjanki wygrały. Następny set rozpoczęły Rosjanki. Przy pierwszej przerwie technicznej prowadziłyśmy do 5. Niestety Rosjanki wzięły się w garść i doprowadziły do stanu 13:14. Walka zaczęła się przy stanie 22:23. Rosjanki popełniając błąd, którego nie zauważył sędzia doprowadziły do stanu 22:24. Na zagrywkę weszła atakująca Reprezentacji Rosji i posłała piłkę w aut. I zagrywka dla nas, a kto ją wykona? Ja... nie, Aśka.
-Powodzenia. -krzyknęłam. Piłka przeszła na drugą stronę i Rosjanki przyjęły w punkt, rozgrywająca wystawiła, a ja wraz z Agnieszką skoczyłyśmy do bloku. Zablokowałam ją! Przytuliłam Asię, która ponownie udała się za końcową linię. Wykonała zagrywkę, a rosyjska libero przyjęła ją tak, że przyjmująca pobiegła sobie kawałek, ale udało im się przebić. Agata podała ją do Asi, która wystawiła piłkę mi! Rozbieg, wyskok i nabijam na szczelny blok Rosjanek. Piłka wylądowała gdzieś chyba na aucie. Patrzę na sędzie, który pokazuje. Aut. Zaczynam skakać z radości. Asia ponownie udaje się na miejsce zagrywki. Tym razem piłka zostaje perfekcyjnie przyjęta przez jedną z przyjmujących. Rozgrywająca kiwa, ale Agata w porę zareagowała i obroniła. Asia wystawiła do Kasi, a ta przedarła się przez blok, ale tamte przyjęły i wystawiły. Aga skoczyła do bloku i zablokowała ją. I tak wygrałyśmy kolejnego seta. Następny był tylko i wyłącznie pokazem Rosjanek. Wygrały go gładko do 20, a ja przy stanie 9;4 zeszłam z boiska. W piątym secie powróciłam ze zdwojoną siłą. Moje serwy sprawiały nie małe kłopoty Rosjankom, o atakach nie wspominając. Przy stanie 5;1 na zagrywkę weszła jedna z najlepszych rosyjskich siatkarek. Cały czas ja byłam na jej celowniku. Tym sposobem doprowadziła do stanu 5:7. Następne 4 punkty były pokazem naszej potęgi gdzie Asia świetnie rozgrywała, a my atakowałyśmy i broniłyśmy, ale niestety Rosjanki miały dobrze funkcjonujący i szczelny blok. Przy stanie 11:10 zaczęła się walka dzisiejszego spotkania. Rosjanki nie dawały za wygraną, ale my nie byłyśmy gorsze. Chciałyśmy wyrwać to zwycięstwo. Niestety nie udało nam się. Rosjanki tego seta wygrały do 14.
Czy byłysmy załamane? Płakałyśmy? Nie, skądże. Byłyśmy zadowolone, a trener był z nas dumny. W końcu cała Reprezentacja została odmłodzona, więc na razie o wygraną będzie trudno. Najpierw musimy się ze sobą dobrze zgrać i inne takie tam.

O i kolejny! Ja jestem nawet z niego zadowolona, ale już nie długo nie będzie jak w raju. Iwona na razie wiedzie dobre i spokojne życie grając w Reprezentacji, a zdradzę, że niedługo w jej życiu szykuje się rewolucja. 
A i bym zapomniała. Napisałam, że fizjoterapeuta nazywa się Sokal, ale on tak na prawdę pracuje w męskiej Reprezentacji. Dopiero nie dawno się tego błędu dopatrzyłam, a nie mogłam znaleźć człowieka, który jest fizjoterapeutą w żeńskiej reprezentacji. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten błąd... 
 

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 15

Minęło kilka dni, a Polski walec zmiażdżył już Australię, Wenezuelę, Kamerun. Chłopacy w tych wszystkich meczach oddali tylko jednego seta tancerzom z Kamerunu. Jutro Orły zagrają z Argentyną. Ja natomiast trenuję, bo po męskich Mistrzostwach wylatujemy do Włoch na żeńskie Mistrzostwa.
Dzisiejszy dzień od godziny 7:30 spędzam na hali trenując przyjęcie. Około godziny 11:00 nareszcie mam wolne na parę godzinek. W pokoju jestem o 11:30. Magia kadry. Pełne zmęczenie. Nawet prysznica nie chciało mi się wziąć. Czasami wydaje mi się, że na niektórych treningach tylko ja daję z siebie 101%. Gdy już docieram do pokoju i otwieram drzwi moim oczom ukazuje się Asia kłócąca się z kimś przez telefon. Po cichu wchodzę do pokoju i udaję się do łazienki. Przekręcam zamek i podsłuchuję z kim rozmawia i o czym. Na pewno nie jest to Andrzej, bo z nim by się tak nie kłóciła.
-Spadaj!
-...
-Od niej swoje ręce trzymaj z daleka.
-...
-Nie rozumiesz tego. Nie znam Cię. Nienawidzę Cię. A teraz możesz spierdalaj, ponieważ ja mam chłopaka.
-...
-Andrzej jest zajebisty, a Tobie nic do niego, ani do mnie. Możesz odwalić się ode mnie inaczej zadzwonię na policję i skonczy się twoje zastraszanie i twoja wielka miłość.
-...
-Gościu lecz się. -w tym momencie słyszę jak coś uderza o ścianę i wychodzę z łazienki. Asia siedzi opierając się o łóżko i płacze. Podchodzę do niej i ją przytulam.
-Misiek nie płacz.
-Ale on...
-Spokojnie. Zadzwonimy na policję i się skończy. -po chwili na Asi telefon przychodzi wiadomość. Rozgrywająca sięga dłonią po niego i od razu wybucha płaczem. Ukradkiem patrzę na ekran.
"Niech ta dziwka spróbuje tylko zadzwonić po psy, a pożałuje". 
-Aśka dasz mu się tak zastraszać? No nie płacz..
-Ale co ja mam zrobić? On nie da mi spokoju.
-Jesteś silna dziewczyna. Najlepsza rozgrywająca na świecie. Dasz radę.
-Nie dam rady. Zawieszę karierę i ucieknę jak najdalej!
-I tak on Cię znajdzie.
-Daj mi spokój. -gwałtownie wstała i zamknęła się w łazience. Ja wyszłam z pokoju i od razu w swoim telefonie wybrałam numer do Łukasza. Po chwili odebrał.
-Witam Ziomka.
-Cześć Iwonka. Co tam?
-Mam sprawę.
-Słucham Cię.
-Chodzi o Aśkę. Potrzebuję Andrzeja do telefonu.
-Już do niego lecę. -słyszałam jak Łukasz wyszedł z pokoju i po chwili w telefonie słyszałam już Wronkę, ale i innych.
-Andrzej musimy powaznie porozmawiać.
-Wal!
-Chodzi o Asię... - w tym momencie pewien osobnik zażądał od Andrzeja dania telefonu Żygadły.
-Andrzej daj mi ten telefon muszę z nią pogadać. -usłyszałam głos tego, którego wolałabym nie slyszeć
-Nie ma mowy. Ona teraz ze mną rozmawia i to coś ważnego, więc wal się.
-Andrzej! -krzyknął.
-Nie mogę. Potem z nią pogadasz.
-Mogę? -wtrąciłam się.
-Tak.
-Chodzi o to, że Asia ma od dawna prześladowcę. Gościu jest chory i nadaje się tylko do psychiatryka. Chciałam zgłosić go na policję, ale założył podsłuch. Nie wiem totalnie co mam robić.
-Czemu ona mi o tym nie powiedziała?
-Ona się go boi.
-Jadę do was!
-Nie. Andrzej. Ty masz swoje obowiązki. Ja na razie podtrzymuję ją na duchu, ale nie wiem jak potem będzie.
-Potem lecicie do Włoch i będzie dobrze.
-Wiesz, że tacy ludzie potrafią zrobić wszystko, aby tylko dostać to czego pragną.
-Wiesz co ja bym to od razu zgłosił na policję.
-Z Agatą już dawno to chciałyśmy zrobić, ale wolimy na razie poczekać.
-Okej. Poczekamy do Włoskich Mistrzostw. -nagle ktoś wyrwał telefon Andrzejowi i odezwał się w słuchawce.
-Iwonko. Kochanie.
-Teraz to kochanie, a jeszcze nie dawno to suko.
-Przepraszam. Wiesz emocje. Mistrzostwa są i wiesz.
-Nie, nie wiem. Spadaj. Nie chcę z tobą rozmawiac.
-Będziesz ze mną rozmawiać.
-Nie ma mowy. -rozłączyłam się. Usiadłam na podłodze i twarz ukryłam w dłoniach. Chwilę tak posiedziałam, ale po pewnym czasie obok mnie przeszły dziewczyny, które zmierzały w kierunku stołówki. Wstałam, żeby nie czepiały się mnie czy robiły przesłuchań.
Około 12:55 wracam do pokoju. Z nudów postanawiam zasnąć. Budzę się dopiero na trening. Biorę torbę treningową i zakładam ją na ramie. Z Asią wychodzimy z pokoju i tym razem dokładnie zamykamy drzwi na klucz i sprawdzamy chyba z 10 razy. Potem udajemy się naszym korytarzem na trening. W szatni oczywiście pełno uśmiechów i plotek. Szybko się przebieramy i idziemy na halę. Po 15 minutowej rozgrzewce trener rozkazuje nam, że mamy ustawić się w rządku. Obok niego stoi ktoś kto nie powinien się w tym miejscu znajdować.
-Dziewczyny. Chciałbym wam przedstawić Żanetę Popiwczak.. -przedstawił nam ją trener.
-Suka. -szepnęłam Aśce.
-Iwona! -krzyknął Makowski. -Ona jest nowa i nie powinnaś jej obrażać. Nawet jej nie znasz.
-Dobrze znam tą zdzirę. Nie dawno próbowała mi odebrać chłopaka. Proszę weź go sobie szmato w końcu wolny. Tego chciałaś tak.
-Nie wiem o czym Ty mówisz.
-Mówi Ci coś nazwisko Ignaczak?
-Tak. Libero Reprezentacji Polski. Miałam ostatnio u nich praktyki, ale fizjoterapeuta męskiej kadry postanowił mnie przenieś do was.
-A te wspólne rozmowy, picie razem alkoholu i niby pomoc w papierkach. Myślisz, że głupia jestem?
-Nie wiem nie znam Cię, ale myślę, że się poznamy, a nawet zostaniemy przyjaciółkami.
-Przyjaciółkami? Chciałabyś. Ja ze szmatami się nie zadaję.
-Dosyć tego! Dziewczyny przestańcie! -krzyknął trener. -Iwona! 40 kółek.
-Ale zawsze jest 20! -krzyknęłam.
-Ty masz 40!
-A Żaneta?
-Ty zaczęłaś. Ona jest nowa i nic nie musi robić. -nie chciałam żadnej awantury, więc zaczęłam biegać. Nagle obok mnie znalazła się Asia.
-Ej. Nie przejmuj się.
-Ta szmata jeszcze pożałuje i zobaczy, że dla niej miejsca nie ma.
-I tak Ty jesteś o niebo lepsza, a dziewczyny na nią już narzekają.
-Będzie błagać o litość.
-Do tego kroku nie musisz się posuwać.
-A właściwie dlaczego ze mną biegasz? Nie grasz?
-Paulina dzisiaj za mnie pogra.
-Co zrobiłaś?
-Coś tam powiedziała, że słabo gram, a akurat piłka toczyła się pod moimi nogami i taka sytuacja no wiesz.. Nie mogła się zmarnować.
-Trafilaś?
-Z całej siły kopnęłam piłkę, która trafiła prosto w tego plastika.
-Piona. -przybiłam z rozgrywającą piątkę i dalej biegłyśmy. Po ponad 5 minutach nareszcie skończyłam moje 39 kółek. Dalej już nie miałam siły. Osunęłam się na ławke, ale po chwili ta menda krzyknęła.
-Trenerze. Chcę zobaczyć jak ona gra. -i wskazała na mnie palcem.
-Oczywiście pani Żanetko. -powiedział, a po chwili. -Iwona! Rusz dupę na boisko i zmień Julie.
-Ja dopiero co skończyłam biegać.
-I fajnie, ale pani Żaneta chce zobaczyć jak grasz.
-Po co?
-Nie gadaj tylko marsz na boisko. -zwlekłam się z ławki i przybiłam piątkę z Julią. Zaczęłam grać na pełnym luzie. I gdy nadszedł moment przy stanie 24:20 (sety:2-1) dla nas weszłam na zagrywkę no i była okazja pani Żanetka stała przy słupku. I niby przypadkowo z całej siły piłka ją uderzyła w głowę.
-Iwona! Oszalałaś. -krzyknął znowu Makowski.
-Ale to było przypadkowo.
-Już ja znam to twoje przypadkowo.
-Ale na prawdę.
-Dzisiaj Ci odpuszczam, ale następnym razem nie ujdzie Ci to na sucho.
-Należało się jej. -szepnęłam Agacie na ucho. Po chwili mecz dobiegł końca i nareszcie miałam wolne. Gdy szłam do pokoju usłyszałam za mną głoś.
-Pani Iwono. -taa jeszcze jej brakowało.
-Słucham pani Żanetko.
-Może pani przyjść do mnie po kolacji.
-Po?
-Konsultacja i krótkie zapoznanie.
-Z wielką (nie)chęcią przyjdę. -uśmiechnęłam się i ona także. Oddaliłam się od tego skupiska zła.
Zaraz po kolacji udałam się do pokoju (nie)miłej wiedźmy.
-Dobry wieczór Iwono. -powiedziała chłodnym głosem.
-Witam. -odpowiedziałam jej i posłałam lodowate spojrzenie, gdyby mogło to już dawno by ją zamroziło.
-Proszę się położyć. Zrobię pani masaż i trochę pogadamy.
-Okej. -położyłam się i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A więc mówi pani, że Igłuś jest pani chłopakiem.
-A co?
-Nie nic. Chciałam tylko powiedzieć, że jest cudowny z łóżku. -i w tym momencie coś przestawiła mi w nodze, dokładniej w łydce.
-Ała. Ty szmato. Dziwko. Suko. -już miałam się na nią rzucić, ale poczułam straszliwy ból w łydce. Zeszłam z tego lekarskiego łóżka i dowlekłam się do mojego pokoju.
-Jesty! Iwona jesteś.
-Byłam u tej wiedźmy. Zrobiła mi coś w nogę i strasznie boli. -zobaczyła łzy w moich oczach.
-Idziemy do Sokala.
-Nie.
-Żadnego nie. Idziemy i koniec. -podparłam się Asi i kuśtykając poszłyśmy do pokoju Sokala. On przebadał mnie i stwierdził, że to nic powaznego. Na całe szczęscie, bo ineczej krew by może się polała. Wróciłam do pokoju i od razu zasnęłam.

Rozdział trochę pomieszany, ale mam nadzieję, że się podoba. Dlugi moim zdaniem jest.
*** Chciałabym wam, życzyć, aby rok 2015 był lepszy od poprzedniego mimo, że w 2014 zostaliśmy Mistrzami Świata, ale teraz czekają naszych Orłów nowe wyzwania. Dużo szczęscie, spełnienia marzeń, wytrwałości w postanowieniach i zdrówka :))