sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 15

Minęło kilka dni, a Polski walec zmiażdżył już Australię, Wenezuelę, Kamerun. Chłopacy w tych wszystkich meczach oddali tylko jednego seta tancerzom z Kamerunu. Jutro Orły zagrają z Argentyną. Ja natomiast trenuję, bo po męskich Mistrzostwach wylatujemy do Włoch na żeńskie Mistrzostwa.
Dzisiejszy dzień od godziny 7:30 spędzam na hali trenując przyjęcie. Około godziny 11:00 nareszcie mam wolne na parę godzinek. W pokoju jestem o 11:30. Magia kadry. Pełne zmęczenie. Nawet prysznica nie chciało mi się wziąć. Czasami wydaje mi się, że na niektórych treningach tylko ja daję z siebie 101%. Gdy już docieram do pokoju i otwieram drzwi moim oczom ukazuje się Asia kłócąca się z kimś przez telefon. Po cichu wchodzę do pokoju i udaję się do łazienki. Przekręcam zamek i podsłuchuję z kim rozmawia i o czym. Na pewno nie jest to Andrzej, bo z nim by się tak nie kłóciła.
-Spadaj!
-...
-Od niej swoje ręce trzymaj z daleka.
-...
-Nie rozumiesz tego. Nie znam Cię. Nienawidzę Cię. A teraz możesz spierdalaj, ponieważ ja mam chłopaka.
-...
-Andrzej jest zajebisty, a Tobie nic do niego, ani do mnie. Możesz odwalić się ode mnie inaczej zadzwonię na policję i skonczy się twoje zastraszanie i twoja wielka miłość.
-...
-Gościu lecz się. -w tym momencie słyszę jak coś uderza o ścianę i wychodzę z łazienki. Asia siedzi opierając się o łóżko i płacze. Podchodzę do niej i ją przytulam.
-Misiek nie płacz.
-Ale on...
-Spokojnie. Zadzwonimy na policję i się skończy. -po chwili na Asi telefon przychodzi wiadomość. Rozgrywająca sięga dłonią po niego i od razu wybucha płaczem. Ukradkiem patrzę na ekran.
"Niech ta dziwka spróbuje tylko zadzwonić po psy, a pożałuje". 
-Aśka dasz mu się tak zastraszać? No nie płacz..
-Ale co ja mam zrobić? On nie da mi spokoju.
-Jesteś silna dziewczyna. Najlepsza rozgrywająca na świecie. Dasz radę.
-Nie dam rady. Zawieszę karierę i ucieknę jak najdalej!
-I tak on Cię znajdzie.
-Daj mi spokój. -gwałtownie wstała i zamknęła się w łazience. Ja wyszłam z pokoju i od razu w swoim telefonie wybrałam numer do Łukasza. Po chwili odebrał.
-Witam Ziomka.
-Cześć Iwonka. Co tam?
-Mam sprawę.
-Słucham Cię.
-Chodzi o Aśkę. Potrzebuję Andrzeja do telefonu.
-Już do niego lecę. -słyszałam jak Łukasz wyszedł z pokoju i po chwili w telefonie słyszałam już Wronkę, ale i innych.
-Andrzej musimy powaznie porozmawiać.
-Wal!
-Chodzi o Asię... - w tym momencie pewien osobnik zażądał od Andrzeja dania telefonu Żygadły.
-Andrzej daj mi ten telefon muszę z nią pogadać. -usłyszałam głos tego, którego wolałabym nie slyszeć
-Nie ma mowy. Ona teraz ze mną rozmawia i to coś ważnego, więc wal się.
-Andrzej! -krzyknął.
-Nie mogę. Potem z nią pogadasz.
-Mogę? -wtrąciłam się.
-Tak.
-Chodzi o to, że Asia ma od dawna prześladowcę. Gościu jest chory i nadaje się tylko do psychiatryka. Chciałam zgłosić go na policję, ale założył podsłuch. Nie wiem totalnie co mam robić.
-Czemu ona mi o tym nie powiedziała?
-Ona się go boi.
-Jadę do was!
-Nie. Andrzej. Ty masz swoje obowiązki. Ja na razie podtrzymuję ją na duchu, ale nie wiem jak potem będzie.
-Potem lecicie do Włoch i będzie dobrze.
-Wiesz, że tacy ludzie potrafią zrobić wszystko, aby tylko dostać to czego pragną.
-Wiesz co ja bym to od razu zgłosił na policję.
-Z Agatą już dawno to chciałyśmy zrobić, ale wolimy na razie poczekać.
-Okej. Poczekamy do Włoskich Mistrzostw. -nagle ktoś wyrwał telefon Andrzejowi i odezwał się w słuchawce.
-Iwonko. Kochanie.
-Teraz to kochanie, a jeszcze nie dawno to suko.
-Przepraszam. Wiesz emocje. Mistrzostwa są i wiesz.
-Nie, nie wiem. Spadaj. Nie chcę z tobą rozmawiac.
-Będziesz ze mną rozmawiać.
-Nie ma mowy. -rozłączyłam się. Usiadłam na podłodze i twarz ukryłam w dłoniach. Chwilę tak posiedziałam, ale po pewnym czasie obok mnie przeszły dziewczyny, które zmierzały w kierunku stołówki. Wstałam, żeby nie czepiały się mnie czy robiły przesłuchań.
Około 12:55 wracam do pokoju. Z nudów postanawiam zasnąć. Budzę się dopiero na trening. Biorę torbę treningową i zakładam ją na ramie. Z Asią wychodzimy z pokoju i tym razem dokładnie zamykamy drzwi na klucz i sprawdzamy chyba z 10 razy. Potem udajemy się naszym korytarzem na trening. W szatni oczywiście pełno uśmiechów i plotek. Szybko się przebieramy i idziemy na halę. Po 15 minutowej rozgrzewce trener rozkazuje nam, że mamy ustawić się w rządku. Obok niego stoi ktoś kto nie powinien się w tym miejscu znajdować.
-Dziewczyny. Chciałbym wam przedstawić Żanetę Popiwczak.. -przedstawił nam ją trener.
-Suka. -szepnęłam Aśce.
-Iwona! -krzyknął Makowski. -Ona jest nowa i nie powinnaś jej obrażać. Nawet jej nie znasz.
-Dobrze znam tą zdzirę. Nie dawno próbowała mi odebrać chłopaka. Proszę weź go sobie szmato w końcu wolny. Tego chciałaś tak.
-Nie wiem o czym Ty mówisz.
-Mówi Ci coś nazwisko Ignaczak?
-Tak. Libero Reprezentacji Polski. Miałam ostatnio u nich praktyki, ale fizjoterapeuta męskiej kadry postanowił mnie przenieś do was.
-A te wspólne rozmowy, picie razem alkoholu i niby pomoc w papierkach. Myślisz, że głupia jestem?
-Nie wiem nie znam Cię, ale myślę, że się poznamy, a nawet zostaniemy przyjaciółkami.
-Przyjaciółkami? Chciałabyś. Ja ze szmatami się nie zadaję.
-Dosyć tego! Dziewczyny przestańcie! -krzyknął trener. -Iwona! 40 kółek.
-Ale zawsze jest 20! -krzyknęłam.
-Ty masz 40!
-A Żaneta?
-Ty zaczęłaś. Ona jest nowa i nic nie musi robić. -nie chciałam żadnej awantury, więc zaczęłam biegać. Nagle obok mnie znalazła się Asia.
-Ej. Nie przejmuj się.
-Ta szmata jeszcze pożałuje i zobaczy, że dla niej miejsca nie ma.
-I tak Ty jesteś o niebo lepsza, a dziewczyny na nią już narzekają.
-Będzie błagać o litość.
-Do tego kroku nie musisz się posuwać.
-A właściwie dlaczego ze mną biegasz? Nie grasz?
-Paulina dzisiaj za mnie pogra.
-Co zrobiłaś?
-Coś tam powiedziała, że słabo gram, a akurat piłka toczyła się pod moimi nogami i taka sytuacja no wiesz.. Nie mogła się zmarnować.
-Trafilaś?
-Z całej siły kopnęłam piłkę, która trafiła prosto w tego plastika.
-Piona. -przybiłam z rozgrywającą piątkę i dalej biegłyśmy. Po ponad 5 minutach nareszcie skończyłam moje 39 kółek. Dalej już nie miałam siły. Osunęłam się na ławke, ale po chwili ta menda krzyknęła.
-Trenerze. Chcę zobaczyć jak ona gra. -i wskazała na mnie palcem.
-Oczywiście pani Żanetko. -powiedział, a po chwili. -Iwona! Rusz dupę na boisko i zmień Julie.
-Ja dopiero co skończyłam biegać.
-I fajnie, ale pani Żaneta chce zobaczyć jak grasz.
-Po co?
-Nie gadaj tylko marsz na boisko. -zwlekłam się z ławki i przybiłam piątkę z Julią. Zaczęłam grać na pełnym luzie. I gdy nadszedł moment przy stanie 24:20 (sety:2-1) dla nas weszłam na zagrywkę no i była okazja pani Żanetka stała przy słupku. I niby przypadkowo z całej siły piłka ją uderzyła w głowę.
-Iwona! Oszalałaś. -krzyknął znowu Makowski.
-Ale to było przypadkowo.
-Już ja znam to twoje przypadkowo.
-Ale na prawdę.
-Dzisiaj Ci odpuszczam, ale następnym razem nie ujdzie Ci to na sucho.
-Należało się jej. -szepnęłam Agacie na ucho. Po chwili mecz dobiegł końca i nareszcie miałam wolne. Gdy szłam do pokoju usłyszałam za mną głoś.
-Pani Iwono. -taa jeszcze jej brakowało.
-Słucham pani Żanetko.
-Może pani przyjść do mnie po kolacji.
-Po?
-Konsultacja i krótkie zapoznanie.
-Z wielką (nie)chęcią przyjdę. -uśmiechnęłam się i ona także. Oddaliłam się od tego skupiska zła.
Zaraz po kolacji udałam się do pokoju (nie)miłej wiedźmy.
-Dobry wieczór Iwono. -powiedziała chłodnym głosem.
-Witam. -odpowiedziałam jej i posłałam lodowate spojrzenie, gdyby mogło to już dawno by ją zamroziło.
-Proszę się położyć. Zrobię pani masaż i trochę pogadamy.
-Okej. -położyłam się i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A więc mówi pani, że Igłuś jest pani chłopakiem.
-A co?
-Nie nic. Chciałam tylko powiedzieć, że jest cudowny z łóżku. -i w tym momencie coś przestawiła mi w nodze, dokładniej w łydce.
-Ała. Ty szmato. Dziwko. Suko. -już miałam się na nią rzucić, ale poczułam straszliwy ból w łydce. Zeszłam z tego lekarskiego łóżka i dowlekłam się do mojego pokoju.
-Jesty! Iwona jesteś.
-Byłam u tej wiedźmy. Zrobiła mi coś w nogę i strasznie boli. -zobaczyła łzy w moich oczach.
-Idziemy do Sokala.
-Nie.
-Żadnego nie. Idziemy i koniec. -podparłam się Asi i kuśtykając poszłyśmy do pokoju Sokala. On przebadał mnie i stwierdził, że to nic powaznego. Na całe szczęscie, bo ineczej krew by może się polała. Wróciłam do pokoju i od razu zasnęłam.

Rozdział trochę pomieszany, ale mam nadzieję, że się podoba. Dlugi moim zdaniem jest.
*** Chciałabym wam, życzyć, aby rok 2015 był lepszy od poprzedniego mimo, że w 2014 zostaliśmy Mistrzami Świata, ale teraz czekają naszych Orłów nowe wyzwania. Dużo szczęscie, spełnienia marzeń, wytrwałości w postanowieniach i zdrówka :))

1 komentarz:

Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!