sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 18 cz.I

Było ciemno. Nic nie widziałam, ale znowu czułam to spojrzenie na sobie. Miałam przed sobą jeszcze 15-20 minut drogi. Gdy usłyszałam łamiącą się gałąź kilka metrów ode mnie przyspieszyłam. Usłyszałam kroki. Zaczęłam biec. Rzucił się na mnie. Nie widziałam jego twarzy. Po chwili jakieś auto podjechało. Szarpałam się gdy próbował doprowadzić mnie do niego. Przejechał bus, który parę metrów dalej stanął, ale było już za późno. Leżałam w bagażniku tego przeklętego auta. Jedyne co jeszcze usłyszałam był czyjeś krzyczenie, a wydaje mi się, że znałam ten głos. Ignaczak.
Chciało mi się płakać, ale próbowałam być silna. Przypomniało mi się, że w tylnej kieszeni ukryłam telefon. Szybkim ruchem sprawdziłam czy nadal tam jest. Na szczęście był. Napisałam szybkiego SMSa do Igły o treści; Ratuj! Następnie schowałam go do wnętrza podeszwy. (?) Wiem, że to dziwnie zabrzmiało, ale tak. Moje Nike były robione na zamówienie. Wtedy nie myślałam, że będą mi potrzebne schowki w podeszwie. Wydawało mi się to głupie, a że ja jestem głupia to je zrobiłam. (???)
Po pewnym czasie zasnęłam. Obudziłam się związana do jakiegoś słupa w starym jakby magazynie czy fabryce. Nie mogłam się w ogóle ruszyć. Po chwili wkroczyło dwoje ludzi z zamaskowanymi twarzami.
-Dzień dobry księżniczko. -powiedział. Chciałam zacząć krzyczeć, ale zakleili mi usta. Miałam ochotę dać im w twarz, skopać, krzyczeć, zabić.
Kilka następnych godzin spędziłam samotnie wpatrując się w jeden punkt i myśląc, że w końcu ktoś mnie w końcu uwolni.
Jedyne czego pragnęłam to móc przez chwilę przytulić Ignaczaka. Potem mogło by się dziać co tylko się zechce.
Gdy nastał wieczór bandyty wróciły.
-Głodna jesteś tak? -spytał i zaczął mi przed nosem wymachiwać kanapką. Po chwili gwałtownie odkleił mi taśmę z ust i wepchnął mi tą kanapkę do buzi po czym ponownie moje usta były zaklejone taśmą. -Grzeczna dziewczynka i żebyś taka była, bo inaczej. -z kieszeni wyjął nóż. Chciałam mu wykrzyczeć w twarz, że jest potworem, że go nienawidzę, ale taśma na mych ustach to uniemożliwiała.
-Żegnaj księżniczko. -powiedział i odeszli.
Chciało mi się płakać. Bałam się, że już nigdy nie zobaczę Igły, nie pogram w siatkówkę, nie urodzę dzieci. Gdy tak myślałam nieumyślnie zasnęłam ze zmęczenia.

*Perspektywa Jego*
Wracaliśmy około 2 w nocy ze Spodka z medalami na szyi. Złotymi medalami. Patrzyłem w okno i myślałem o tym jakie szczęście w tym roku mnie spotkało.Poznałem kobietę przez, którą oszalałem, zostałem Mistrzem Świata to są najważniejsze dla mnie sukcesy w tym roku.
Nagle zauważyłem znajomą mi sylwetkę pewnej kobiety. Na moim serduchu zrobiło się jeszcze cieplej niż jest. Była kawałek od nas, ale widziałem, że ktoś idzie za nią. Po chwili napadł ją. Wpakował do bagażnika i odjechał. Krzyczałem ile sił w płucach, żeby zatrzymali autobus. Gdy się zatrzymał było za późno. Od razu zadzwoniłem na policję, ale powiedzieli mi, że muszę pojechać na komendę i zgłosić porwanie. Nie zważając na nic rozkazałem tam jechać. Gdy siedziałem z przodu w oczekiwaniu na dojazd do komendy obok mnie usiadł Ziomek i przytulił mnie, poklepał. Dzięki jemu nie płakałem, a byłem już prawie przy tym, aby słona ciecz spłynęła po moich policzkach.
Dzięki niemu nie rozkleiłem się. Mimo, że jestem mężczyzną to mam prawo do płakania, w końcu jestem człowiekiem i każdy ma do tego prawo.
Podczas składania zeznań dostałem od niej SMS-a i od razu pokazałem go policjantom. Potem to już siedziałem tam jak w jakimś amoku. Nic, ani nikt nie mógł mnie ruszyć. Czekałem tylko, aby ją znaleźli. Czekałem na jakąś dobrą wiadomość.
 Co godzinę obok mnie był inny kolega, nawet od czasu do czasu pojawiał się ktoś ze sztabu, aby mnie przekonać do powrotu do hotelu. Byłem uparty i nie dałem się przekonać na powrót.
Około 10:00 postanowiłem opuścić komisariat. Gdy wychodziłem minąłem Asię i inne kadrowiczki. Zamieniłem z nią kilka słów i każde z nas poszło w swoją stronę.
Ponownie na komisariat wróciłem o 14:00.
-Są jakieś nowe wieści? -spytałem.
-Przesłuchaliśmy Reprezentację Kobiet i poniekąd mamy nowe informacje. Oczywiście nadal próbujemy namierzyć telefon pani Iwony.
-A może mi pan coś więcej powiedzieć?
-Chciałbym, ale niestety nie. -ze spuszczoną głową wyszedłem. Byłem zły na siebie. Mogłem wtedy ją zabrać do autobusu, ale wszystko działo się tak szybko.
Bałem się o nią jak nigdy. Bałem się, że straciłem ją na zawsze. Wtem dostałem SMSa.
Jeśli ją kochasz to dasz za nią wszystko, więc jutro o 24:00 widzę 500,000 inaczej coś zrobię nie tylko jej, ale komuś kogo dobrze znasz. Nie zawiadamiaj glin! Resztę podam Ci potem.
I teraz ten dylemat. Jestem na komisariacie i powiedzieć im o tym czy raczej nie?
Chyba jednak nie powinienem nad tym myśleć. Powinien czym prędzej pobiegnąć i zgłosić. I tak zrobiłem. Oczywiście od razu zaczęło się ponowne namierzanie, ale na nic. Podłożyli podsłuch i dalej zaczęło się czekanie. Kolejny SMSes przyszedł po około 2 godzinach. Dostałem adres gdzie mam jutro podrzucić pieniądze. Najbardziej bałem się o to, że mogą mnie oszukać i nigdy jej nie zobaczę.
Wróciłem do hotelu około 3:00. Wyglądałem jak 7 nieszczęść, a może 100? Mniejsza z tym wyglądałem okropnie. Wziąłem szybki prysznic i z dużym trudem zasnąłem. Obudziłem się o 7:00. Chłopacy już się pakowali, ale ja nie chciałem wyjeżdżać. Nie mogłem.
 Po ponad pół godzinnym patrzeniu się w ścianę spakowałem wszystkie swoje rzeczy i poszedłem wraz z innymi poszedłem na hol. Czekali tam na mnie moi rodzice. Na powitanie przytulili mnie.
-Będzie dobrze. -powiedziała mama.
Po całym przywitaniu pożegnałem się z wszystkimi i wraz z moimi rodzicami poszliśmy na lody.
Cały czas przez moją głowę przechodziły różne myśli. W głowie miałem same najczarniejsze scenariusze. Nie było minuty, abym o niej nie myślał.
Około godziny 16;00 pożegnałem się z rodzicami i powróciłem na komendę.
Siedziałem na holu przed drzwiami z numerem '16'. Około 20:00 wszedłem tam i 3 policjantów przedstawiło mi plan działania. Następnie dali mi walizkę z fałszywymi pieniędzmi w środku.
Przez kolejne 2,5h siedziałem zdenerwowany. Chciałem, aby to wszystko się skończyło.
Pragnąłem móc ją przytulić.
Wtedy zacząłem wspominać to co do tej pory się wydarzyło począwszy od tego feralnego dnia kiedy to postanowiłem z treningu wracać inną drogą.
Zacząłem także i planować naszą przyszłość, która właśnie stała pod znakiem zapytania.
Mielibyśmy wziąć ślub, mieć 2 dzieci, grać w siatkówkę i razem się zestarzeć.
Nadeszła godzina 23:10. Jeden z policjantów wyrwał mnie z przemyśleń. Wsiadłem do auta, które wypożyczyli mi policjanci. Pojechałem na miejsce i 2 minuty przed północą szedłem w ciemnościach wraz z walizką. Zapaliłem lampkę w telefonie, aby mieć większe pole widoczności. W jednym z uszów miałem włożoną słuchawkę, dzięki której miałem kontakt z policjantami.
Byłem w jakieś fabryce. Wszędzie było brudno. Po chwili wziąłem głęboki wdech i wydech.
-Mam pieniądze. -krzyknąłem.Cisza. I tak przez 2 minuty stałem na środku. Po chwili dostałem kolejną wiadomość. Położyłem torbę z fałszywymi pieniędzmi i odszedłem, ale tak, aby nie stracić widoku tej torby. Czekałem na miłość mego życia. Stałem tam jak słup soli chyba z 10 minut. Po tym czasie otrzymałem kolejną wiadomość. Kazali mi iść do domu! Czekać! Ze spokojem! Niedoczekanie. Zacząłem biegać po całej fabryce. Chciałem ją odnaleźć. Po chwili dotarłem do drzwi, które były zamknięte na klucz. Słyszałem tam jakieś piski czy coś w tym stylu. Chciałem je za wszelką cenę otworzyć, ale moje starania zdały się na nic. Po paru sekundach poczułem, że ktoś znajduje się za mną.
-Proszę, proszę, proszę. Ktoś chce do swojej księżniczki. -momentalnie się obróciłem.
-Otwieraj te drzwi. Kasę Ci dałem. Czego Ty od nas chcesz?! -krzyczałem.
-Więcej hajsu.
-Niedoczekanie! -krzyknąłem, a on w ułamku sekundy znalazł się obok mnie z bronią przyłożoną do mojej szyi.
-Coś jeszcze? -pragnąłem mu wykrzyczeć w twarz, że jest idiotą, debilem itp., ale się powstrzymałem.
-Nie. -powiedziałem po cichu.
-I prawidłowo. -w tym momencie 5 policjantów okrążyło nas.
-Puść go. -krzyczeli do niego.
-Panowie czy nie możemy tego załatwić spokojnie. -odsunął się ode mnie.
-Odłóż broń. -krzyknął jeden z nich.
-Wszystko ze spokojem to tylko takie pogaduchy.
-Proszę jeszcze raz odłóż broń.
-Ze spokojem.
-Dalej. -ten schylił się i odłożył broń. -Na podłogę i ręce za głowę. -wykonał polecenie. Po chwili był już skuty kajdankami i szedł do radiowozu wraz z 2 policjantami. 
Gdy znikli mi z pola widzenia próbowałem dostać się do pomieszczenia, w którym powinna znajdować się Iwona. Nieskutecznie! Chciało mi się strasznie płakać. Waliłem w te drzwi, a policjanci tylko na to patrzyli. Po chwili pomogli otworzyć mi te cholerne drzwi. Nigdzie jej tam nie było. Po prawej stronie znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Oczywiście szybko je dorwałem i próbowałem otworzyć. Ponownie bez skutku! Na szczęscie jeden z policjantów wyważył je.
Było to ciemne pomieszczenie. Nic nie było widać. Wszedłem tam. 

Chciałam opublikować jeszcze coś przed świętami no i można powiedzieć, że udało się. 
W minionym tygodniu tyle wiadomości do nas dotarło. Z niektórych jesteśmy zadowoleni, a z niektórych nie, ale cóż.
W tegoroczne święta życzę wam wszystkiego dobrego. Najlepszych świąt, dobrego jajka i mokrego dyngusa ! :*

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 17

 To już jest koniec. Jesteśmy Mistrzami!
Polski walec pod wodzą Antigi i Blaina miażdżył dalej. Tym razem przyszedł czas na Francję, którą pokonaliśmy 3-2. Następnym krokiem było losowanie, które przesądziło o tym, że w III fazie zagraliśmy z Brazylią, którą pokonaliśmy 3-2 i Rosję, która bardzo chciała z nami wygrać za 3 punkty, ale niestety przegrali 3-2. Mimo tego, że po dwóch pierwszych setach mieliśmy pewny awans do półfinału, w którym przyszło nam stoczyć bitwę o finał z Niemcami.
W naszym drugim spotkaniu sparingowym z Rosjankami ponownie przegrałyśmy 2-3. Komentować tego nie mam zamiaru, ponieważ jak wiadomo porażki uczą. Na boisko weszłam w pierwszym secie przy stanie 15;17. Gdy na tablicy mogliśmy ujrzeć 20;21 doznałam kontuzji stopy podczas skoku do ataku. Nic poważnego się nie stało, ale dostałam kilka dni wolnego i postanowiłam je wykorzystać i wspomóc Naszych Orłów w walce o Mistrzostwo Świata.
Aśka podczas jednej z rozmów z Andrzej wyciągnęła w jakim hotelu znajdują się siatkarze. Pojechałam do Katowic. W recepcji niemiło mnie przyjęli i nie chcieli dać żadnego pokoju. Wkurzona wyszłam z tego hotelu i zadzwoniłam do Asi.
-Hej Aśka.
-No hej. Jak tam?
-Nie chcą mnie przyjąć w hotelu.
-Poczekaj załatwię to.
-Okej. -rozłączyła się. Po 5 minutach opalania się na walizka usłyszałam czyjś głos.
-Iwonka! -zaczęłam kręcić głową i ujrzałam wystającą głowę Andrzej zza hotelowych drzwi.
-Andrzej!
-Chodź tutaj szybko nim dostrzegą mnie kibice i nie dają spokoju przez pół godziny. -wzięłam walizkę i kuśtykając ruszyłam w stronę hotelu. Stanęłam wraz z Wronką przed stolikiem recepcjonisty.
-Dzień dobry panie Andrzeju.
-Nie wiem czy taki dobry. Przed chwilą była tutaj moja bliska przyjaciółka i nie chciał pan jej dać żadnego pokoju. Nie poznaje pan Iwony Naborczyk? Reprezentantki Polski w piłce siatkowej kobiet.
-Pierwszy raz słyszę. -w tym momencie środkowy wziął swojego iphone i coś postukał, a po chwili przed nosem recepcjonisty znalazł się jego telefon.
-O przepraszam panią. Na prawdę nie wiem jak mogłem pani nie poznać. Jestem wielkim fanem siatkówki, ale ostatnio zaniedbałem kibicowanie. Najmocniej przepraszam. Już szukam wolnych pokoi. O mam! Pokój numer 370 między pokojem Mariusza Wlazłego z Michałem Winiarskim a Karola Kłosa i Andrzeja Wrony. Na przeciw pańskiego pokoju śpią Łukasz Żygadło wraz z Krzysztofem Ignaczakiem.
-Okej. -odpowiedziałam. Zapłaciłam z góry i otrzymałam klucz. Andrzej pomógł mi dojść do pokoju, a raczej dojechać, ponieważ jechaliśmy windą. Po drodze spotkaliśmy jeszcze Karola, który postanowił wziąć mnie na ręce i zaprowadzić do pokoju. Andrzej zrobił nam zdjęcie, które zapewne znalazło się na Instagramie. Dzięki pomocy chłopaków znalazłam się w pokoju, a oni wraz ze mną. Siedzieliśmy na podłodze i rozmawialiśmy. W tym czasie chłopacy nie rozstawali się ze swoim Iphonami. Rozmawiali i jednocześnie patrzyli w ekran. Maniacy. Po chwili Kłos wziął poduchę i uderzył nią Wronkę.
-Za co?
-Wiesz jaką awanturę zrobi mi Ola?!
-Napisałem przecież, że to pomoc dla łamagi.
-Ejj! -krzyknęłam.
-I dodałeś hasztag #a_czy_Ola_o_tym_wie? Teraz moje fanki mnie znienawidzą.
-I będą na mnie leciały. -przeczesał swoje włosy ręką.
-One są moje!
-Chciałbyś. -wysłał mu buziaczka. -Wolą mnie.
-Wojna?
-Wojna!
-Stop! Poczekajcie.
-Co? -spytali się równocześnie.
-A kamera? Fanki czekają.
-Masz. -Andrzej podał mi swojego iPhone. Kręciłam ich jak bili się moimi poduszkami i czym popadło. Aż w końcu mając dość krzyknęłam.
-Stop!
-Co znowu?
-Jak chcecie wojnę to wyjdźcie z mojego pokoju. Jestem już zmęczona, a przed meczem pragnę się wyspać. Wy też lepiej to zróbcie, bo potem padniecie na boisku.
-Spokojnie. -odpowiedział Kłos.
-Wyjdźcie.
-No prosimy. -powiedział Karol i równocześnie zrobili miny smutnych piesków.
-Nie. Karol zostanie ze mną, a Andrzej niech idzie do waszego pokoju.
-Po co mamy się rozstać? -spytał się Kłos.
-Ponieważ zachowujecie się jak dzieci i chcę, abyście wygrali dzisiaj z Niemcami.
-Iwonkoo. -powiedział Andrzej.
-Już Cię tu nie ma. -Wronka spuścił głowę w dół i wyszedł. -To połóż się obok Karolu i odpoczywaj. I nie, nie myśl, że możesz cokolwiek mi zrobić.
-Okej. -Karol położył się na łóżku pod oknem. Ja zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku pod ścianą.
Obudziłam się po 3 godzinach. Karola już nie było. Wymknął się. Wstałam i poszłam na stołówkę, w której znajdowała się Reprezentacja Niemiec. Odchodząc od kucharek wpadłam na kogoś i zawartość mojej tacy znalazła się na jego koszulce. Spojrzałam na jego twarz. Skądś go znam.
-O sory.
-Nic się nie stało. -powiedział o dziwo po polsku.
-Naprawdę nie chciałam.
-Weź przestań. To był wypadek. Rozumiem. Ale w zamian za to możesz zaprosić mnie na kawę. -powiedział tym razem już po Angielsku.
-Nawet Cię nie znam.
-Georg Grozer. -podał mi swoją dłoń. -Już znasz.
-Iwona Naborczyk. -odwzajemniłam gest. -Przepraszam, że spytam. Przyjaźnisz się z Krzysztofem Ignaczakiem?
-O Igla. Yes, yes. He is my best friend.
-Mhm..
-To kiedy kawa?
-Nie wiem. Jako sportowiec masz pewnie wiele treningów.
-To może zjemy chociaż wspólne śniadanie.
-Okej.
-Do zobaczenia. -odszedł do swoich kolegów.
-Do zobaczenia. -odpowiedziałam cicho. Z mojego obiadu nici, więc ruszyłam do pokoju. Zaraz po wyjściu dopadł mnie Georg.
-Zaczekaj. Pomogę Ci.
-Nie trzeba.
-Nie zgrywaj takiej niedostępnej. Widzę, że się męczysz.
-Grasz dzisiaj w półfinale. Nie chcę, abyś doznał jakieś kontuzji.
-Nie gadaj już tyle. -wziął mnie na ręce i ruszył w stronę schodów. -A po za tym lepiej się poczuję jak Ci pomogę. W drodze między 1 a 2 piętrem nie mogliśmy nikogo innego spotkać jak jego.
-Igla. Hej.
-Hej György. Witaj Iwono. -powiedział.
-Cześć. -rzuciłam na odczepne. -Wiesz co Georg dalej sobie sama poradzę. Puścisz mnie?
-Nie. -powiedział i szarmancko się uśmiechnął.
-Może dotrzymać wam towarzystwa? -spytał Ignaczak.
-Jak masz czas to ok. -powiedział Grozer. Ruszyliśmy w stronę mojego pokoju i tuż przed moimi drzwiami spotkaliśmy jeszcze Ziomka.
-Hej Iwonka. -podszedł do mnie.
-Cześć Ziomuś. -przytuliłam go i przekręciłam klucz. -To do zobaczenia. -powiedziałam do chłopaków.
-Mogę wejść? -spytał Grozer. Zauważyłam, że jest dość odważny. Nigdy nie lubiłam tego, że ktoś jest zbyt odważny, ale to w nim dodawało uroku.
-Jasne. Zapraszam.
-Do zobaczenia. -powiedział Ignaczak i odszedł. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Grozer siedział już na moim łóżku. Usiadłam obok niego. 
-Ładna jesteś. -powiedział po chwili ciszy. Nie wiedziałam co odpowiedzieć i czy w ogóle się odezwać.-Będziesz dzisiaj na meczu?
-Będę.
-To pewnie będziesz mi kibicować. -powiedział bez zastanowienia. -Znaczy się mi i mojej reprezentacji.
-Jestem Polką i będę kibicować Polakom. -powiedziałam stanowczo.
-Ale wiesz jak się rozmyślisz to możesz nam kibicować.
-Chciałbyś.
-Chciałby i to bardzo, ale żebyś mnie pocałowała. -powiedział i zrobił chwilową pauzę. A po chwili dodał.-Na ślubnym kobiercu. -przez ten cały czas patrzył się na ścianę. Widząc to dałam mu buziaka w policzek. On szybko obrócił głowę i wpił się w moje usta. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nigdy nie czułam się tak jak z nim. Pragnął tego i to było czuć. A czy ja tego chciałam? Sama nie wiem. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Nie powinniśmy.
-Dlaczego?
-Dużo by opowiadać. -spojrzał na zegarek.
-Mamy jeszcze dużo czasu. Opowiadaj.
-Wolę nie.
-Ale ja tak.
-Georg będzie lepiej jak już pójdziesz.
-Chcesz się mnie pozbyć?
-Nie, po prostu wolę byś dobrze przygotował się na mecz.
-No to do zobaczenia. -dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Położyłam się na łóżko i zrobiłam głęboki wydech powietrza. Leżałam tak około 5 minut po czym spięłam tyłek i spojrzałam na zegarek. 17;00. Z tego co wiem to Brazylia właśnie walczy o finał z Francją. Ja w tym czasie wzięłam długą kąpiel. Około 18;20 zaczęłam się przygotowywać. Ubrałam luźną białą koszulkę. Tak, nie ubrałam tej z numerem "16" i jego nazwiskiem. Do tego jakieś czerwone spodnie i ulubioną, czerwoną bransoletkę ze złotą czterolistną koniczyną, którą mam od zawsze. Rzęsy pomalowałam tuszem, usta czerwoną szminką i nic więcej nie robiłam. I tak nastała godzina 19;05. Do case od telefonu włożyłam bilet, tak na wypadek, żeby nie zgubić. Komórkę włożyłam to kieszeni, wzięłam jeszcze sweterek i wyszłam z pokoju. Zamknęłam go, a klucz zaniosłam Wronce i Kłosikowi do pokoju. Z hotelu wychodziłam około 19:25. Trochę mi to zajęło, ponieważ wiele fanek zatorowało drzwi. Ledwo uchodząc z życiem przedarłam się przez tłumy nastolatek. O 20:00 byłam pod Spodkiem. W środku hali było kilkanaście tysięcy kibiców, a przed o wiele więcej.
Po krótkich oczekiwaniach na boisku zjawili się ciepło przywitani Reprezentanci Polski i Niemiec. Podczas śpiewania hymnu Narodowego było wiadomo, że Spodek odleciał. Pewnie wielu ludziom tego wieczoru po policzku spłynęła niejedna łza.
Emocje podczas meczu były niesamowite. Atmosfera była wspaniała, a nasze Orły wygrały 3-1 i tym samym awansowali do finału.
Nie wiem czemu, ale podczas meczu czułam na sobie jakiś wzrok. Ktoś tak jakby mnie śledził. Cały czas nie mogłam się od tego uczucia odpędzić.
Po meczu większość zawodników pobiegło do swoich żon/partnerek/rodzin, a niektórzy postanowili ten czas poświęcić kibicom. Podeszłam do barierek. Po chwili usłyszałam wesołe "Hej".
Rozejrzałam się w prawo i zobaczyłam Jego.
-Cześć. Jak tam po meczu? Jakoś nie widać, żebyś był smutny, przygnębiony.
-Super.
-Ale przegraliście.
-Ważne jest to, że przynajmniej mamy pewne 3-4 miejsce, a Polska naprawdę zasługuje na złoty medal.
-Masz swietne podejście. -dałam mu buziaka w policzek, a po chwili obok nas znalazł się Ignaczak.
-Jak wrażenia? -zwrócił się do mnie.
-Fajnie. -rzuciłam na odczepnego.
-A ja też dostanę jakiegoś całusa?
-Z jakiej okazji?
-Z tego, że jutro gramy o finał, a jakiegoś powera muszę mieć.
-Chciałbyś.
-Ej no przepraszam, ale z Żanetą naprawdę nic mnie nie łączyło i nie łączy i nigdy nie będzie.
-Już nie chodzi o to.
-Ale ja kocham Cię ponad życie.
-Szkoda, że dopiero teraz to mówisz.
-Błagam Cię. Iwona daj mi tą ostatnią, jedyną drugą szansę.
-Po co? Abym znowu cierpiała?! Chcesz tego?
-Nie! -odpowiedział stanowczo. -Proszę Cię ostatnia szansa.
-Hmm.. -i nagle w głębi, gdzieś na sercu poczułam taki impuls. -Zgadzam się. -powiedziałam.Po tych słowach Grozer odszedł.
Po chwili już czułam jego usta na moim policzku. Staliśmy tak wtuleni w siebie. Nareszcie poczułam się bezpieczna. 
Po chwili Igła mnie puścił.
-Muszę iść, ale porozmawiamy w hotelu, albo wiesz co chodź. -wziął moją dłoń i pociągnął za sobą. -Zaczekaj tutaj. -powiedział i zniknął zamykając za sobą drzwi, za którymi było słychać piosenkę "Ruda tańczy jak szalona". Na drzwiach widniał napis "Szatnia. Nie minęło nawet 5 minut, a pojedyncze osoby zaczęły wychodzić z szatni i kierować się w stronę wyjścia. Wśród tych osób był Ignaczak. Ponownie wziął moją dłoń i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Na zewnątrz było dość ciepło. Weszliśmy do autobusu i zajęliśmy miejsca na samym tyle obok Możdżonka.
Igła objął mnie ramieniem i po chwili słodko spał na moim ramieniu. Jechaliśmy około 30 minut, ale to przez to, że dużo kibiców jechało do swoich domów po pięknym wydarzeniu. Nawet nie myślę o jutrze.
Finał Mistrzostw Świata, w którym udział wezmą Polacy. Boję się pomyśleć ile kardiolodzy mieli dzisiaj przyjęć, a co dopiero jutro.
Pod hotelem Krzysiek się obudził. Wyszliśmy wszyscy i udałam się z chłopakami na 3 piętro. Wzięłam swój kluczyk z pokoju Kłosa i Wrony i udałam się do mojego pokoju. Wchodząc do pokoju poczułam dziwny zapach oraz zimny powiew wiatru. Zrobiłam niepewny krok w przód. Na łóżku leżała róża. Wzięłam ją chcąc poczuć jej zapach, ale gdy to robiłam wypadła z niej żyletka. Bałam się ją podnieść. Rzuciłam kwiat na łóżko i zamknęłam drzwi balkonowe. Weszłam do łazienki z myślą, że zaraz wezmę kąpiel i odprężę się, ale tam wanna była zapełniona po brzegi wodą. Kolejna róża leżała obok wanny, a po jej prawej stronie ... nóż. Pośpiesznym krokiem wyszłam z pokoju i udałam się do pokoju naprzeciw. Nie pukając weszłam. Cała byłam roztrzęsiona. Usiadłam obok Andrzeja, który grał w coś na swoim laptopie. Słuchawki miał na uszach, więc nawet mnie nie zauważył. Po chwili z łazienki wyszedł Karol w samym ręczniku nucąc pod nosem jakieś Disco Polo. Po chwili jednak mnie zauważył.
-Ty lepiej idź do iksfajtersów. Taki talent nie może się zmarnować.
-Bardzo śmieszne. A co Ty tu robisz?
-Ktoś .. -głos mi się załamał i w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Spokojnie. Chodź do mnie. -wstałam, a on mnie przytulił.
-Boję się. -szepnęłam. Po chwili Kłos na chwilę mnie puścił, ze swojej stopy zdjął klapka i rzucił nim we Wronę i ponownie mnie przytulił.
-Oszalałeś?! -krzyknął. -Iwona. Co się stało?! -pojedyncze łzy zleciały po moim policzku. Andrzej wstał z łóżka. -Nie płacz misiek.
-Ale to jest straszne.
-Co? -spytał Wrona.
-Chodź to się dowiesz. -wyszliśmy z mojego pokoju. -Wejdź tam. -wskazałam na drzwi od mojego pokoju. Najpierw wszedł tam Andrzej, a za nim Kłos. Ja nie miałam zamiaru tam wchodzić. Stałam jak wryta przed progiem i patrzyłam na każdy ruch chłopaków. Po chwili byli tuż obok mnie. Kłos ponownie mnie przytulił.
-Nie daj się zastraszać. Musisz zgłosić to na policję.
-Nie dam rady. -zaczęłam płakać. Płakałam przez cały czas. Nawet nie wiem kiedy z pomocą chłopaków byłam już w ich pokoju.
Siedziałam na jednych z łóżek i płakałam. Andrzej mnie przytulał, a w tym momencie powinien spać przed jutrem.
Wielki dzień, a on pomaga takiej beznadziejnej dziewczynie jaką jest Iwona Naborczyk.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w Jego ramionach.
Obudziłam się, a raczej mój dzwoniący telefon mnie obudził. Na ekranie widniało zdjęcie Asi.
-Cześć. -powiedziałam po kliknięciu zielonej słuchawki.
-Nic Ci się nie stało? Jak się czujesz? -wykrzyczała mi w telefon.
-Spokojnie. Jest ok.
-Na pewno?!
-Na pewno. A Ty opowiadaj jak tam na kadrze.
-Brakuje mi Ciebie. Na razie wprowadziła się do mnie Agata, aby mnie pilnować, ale to nie to samo co Ty. A tak w ogóle to kiedy wracasz?
-Nie wiem. Wydaje mi się, że wszystko jest ok. Mam zamiar we wtorek przyjechać do Szczyrka na badania.
-Już czekam i wyganiam Agatę.
-Haha ok.
-No to do zobaczenia.
-Pa. -odpowiedziałam i odłożyłam telefon na bok. Andrzeja ani Karola nigdzie nie widziałam, ale gdy tylko wstałam zobaczyłam jak oboje śpią na podłodze. Nie miałam serca ich budzić, więc po cichu wyszłam z pokoju i szybkim krokiem udałam się do pokoju Igły. Nie pukając weszłam tam, aby jak najszybciej poczuć się bezpieczna. Igła już nie spał, ale za to Łukasz jeszcze tak. Podeszłam do Ignaczak, a ten odkrył kołdrę dając mi znak, abym położyła się obok niego. Leżeliśmy tak póki ktoś, a mianowicie Kłos i Wrona nam nie przeszkodzili. Wlecieli do pokoju drąc się.
-Iwona zniknęła! -ale gdy tylko mnie zobaczyli wyszli bez słowa.
Była 14;00, a do finału pozostało jeszcze dużo czasu. Wyszłam z pokoju Krzysia i od razu wpadłam na Grozera.
-Hej.
-Hej. Wybierasz się może na mecz o 3 miejsce?
-Właściwie to nie mam dzisiaj co robić, więc chętnie zobaczę jak walczysz z Francuzami.
-To proszę bilet. -podał mi kawałek kartki.
-Dziękuję. -dałam mu buziaka w policzek. -Do zobaczenia.
-Pa. -powiedział i rozeszliśmy się w swoje strony. Nadal bałam się wejść do mojego pokoju, ale przełamałam się i otwarłam drzwi. Niepewnie przekroczyłam próg. Podeszłam do walizki, która leżała obok komody. Wyciągnęłam z niej koszulkę, którą dostałam od Ignaczaka, czarne legginsy, czarną bluzę i moje Nike Air Force 1. Poszłam do łazienki. Wszystkie ślady zniknęły. Zero ostrych rzeczy, róż i innych. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w wcześniej wzięte rzeczy z walizki. Była 15:05. Uznałam, że zdążę jeszcze zrobić lekki makijaż i tak zrobiłam. Jeszcze tylko włosy wyprostowałam.
Z godziny 15:05 zrobiła się 15:50. Wzięłam telefon i bilet. Sprawdziłam czy wszystko na pewno jest zamknięte i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Przed pójściem na dół dokładnie sprawdziłam czy drzwi są zamknięte. Klucz włożyłam do tylnej kieszeni spodni. Wychodząc z hotelu na zegarze wybijała 16:00. Miałam 40 minut na dojście, a raczej 20-30, bo jeszcze trzeba będzie dostać się do Spodka. Spokojnym krokiem doszłam do Spodka, ale nadal nie mogłam odpędzić się od tego uczucia. Wrażenia, że ktoś mnie śledzi, idzie za mną.
Mecz minął szybko i z korzyścią dla Niemców, którzy tym samym wywalczyli 3 miejsce na Mistrzostwach Świata. Po tym wszystkim czas przyszedł na Orły, które tego wieczoru miały zmierzyć się z Brazylijczykami. Od Mistrzostwa Świata dzielił ich tylko jeden mecz.
Jak dzień wcześniej podczas hymnu Spodek odleciał.
Pierwszy set wygrali Brazylijczycy i nabrali pewności, że Mistrzostwo jest ich, lecz to w kolejnych 3 setach Polacy byli górą. Mecz zakończył się wynikiem 3-1 dla Polski. Pewnie wiele łez niektórym spłynęło po policzku. Wszyscy skakali z radości, krzyczeli. Magia. Polacy oszaleli z radości.
-Jesteśmy Mistrzami Świata. -dało się usłyszeć nie mniej niż 1000 razy.
Ja płakałam. Po chwili przytulał mnie Igła. Płakałam w jego koszulkę. Byłam tak bardzo z niego dumna. Nie szło powstrzymać się od tych łez. To było za piękne. Po 40 latach Polska znowu Mistrzem Swiata!
Po wszystkich wylanych łzach, słowach 'dziękujemy' przyszedł czas na dekoracje i wyróżnienia.
Pośród wyróżnionych znalazło się 2 Złotych Orłów, czyli Karol Kłos, który został 2 najlepszym blokującym oraz Mariusz Wlazły został najlepszym atakującym i MVP turnieju.
Po tym wszystkim przyszedł czas na wyróżnienie drużynowe.
3 miejsce - Niemcy.
2 miejsce - Brazylia z załamanym Rezende na czele.
1 miejsce - Polska !
Po całej dekoracji zaczęło się szaleństwo siatkarskie. Każdy robił sobie zdjęcia, biegał, krzyczał, cieszył się.
Do hotelu zaczęłam wracać grubo po 2 w nocy. Po chwili ...

______________________________________________
Mam nadzieję, że ten rozdział się podoba :))
Trochę go pisałam. Często nie miałam czasu czy pomysłu, ale w końcu udało mi się go skończyć czekam na waszą opinię.