niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 19

Jadąc do domu z Katowic całą drogę spędziłam na patrzeniu przez okno na Polskę i jej pięknych, naturalnych walorów przyrodniczych. W drodze zatrzymaliśmy się kila razy, ponieważ kilka razy źle się poczułam, ale to tylko przejściowe, bynajmniej tak mi się wydaje.
Do Rzeszowa zajechaliśmy około godziny 19:00. Podczas wchodzenia do naszego mieszkania po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez.
-Stęskniłam się za tym miejscem. -szepnęłam Ignaczakowi.
-Ja wiem, ale mam dla Ciebie niespodziankę. Zamknij oczy. -gdy miałam już zamknięte, Igła wziął mnie na ręce i zaniósł. Po chwili staliśmy przed drzwiami pokoju, który niegdyś robił za pokój, w którym spali goście. -Nie bój się. Wejdź tam. -nacisnęłam na klamkę, po czym drzwi się otworzyły i moim oczom ukazał się dziecięcy pokój. Przekroczyłam próg i obejrzałam cały pokój.
-Jest piękny, ale o czyms zapomniałeś.
-Hmm?
-Nie mamy dziecka!!
-Za 9 miesięcy będziemy mieć. -wziął mnie ponownie na ręce i zaczął całować. Między czasie jego nogi zaniosły nas do sypialni. Reszta jest już wszystkim raczej znana.
Następnego dnia.
Obudziłam się Obudził mnie Igła i jego gramolenie się po domu.
-Igła, kochanie.
-Za 15 minut mam trening! Pierwszy i jak się spóźnię to będę robił 15 dodatkowych kółek na każdym treningu przez co najmniej 2 tygodnie.
-To co tak biegasz?
-Nie mogę znaleźć mojej koszulki treningowej!
-Wydaje mi się, że jest w salonie za łóżkiem, bo tam ją ostatnio, czyli jakieś kilka miesięcy temu rzuciłeś!
-Aaa.. złość piękności szkodzi. -po tym jak zbiegł na dół, usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.
Po ponad pół godzinnym wylegiwaniu się w łóżku wstałam i poszłam do kuchni napić się soku pomarańczowego. Następnie ubrałam się <klik>, założyłam na nogi białe conversy do kostek i poszłam na krótki spacer. Podczas mojej przechadzki po Rzeszowie spotkałam jedną z siatkarek, którą poznałam na zgrupowaniu kadry, a mianowicie Kasię Zaroślińską!
Do stolicy Podkarpacia przyjechała, aby rozegrać mecz ze swoim klubem PGE Atomem Treflem przeciw tutejszemu Developresowi.
Po krótkim namyśle poszłyśmy na jakieś ciastko i kawę, aby milej się nam rozmawiało. Na tym zleciała nam chyba z 1 godzina po czym Kaśka musiała lecieć na trening.
Wracając do domu wpadłam jeszcze do supermarketu, aby zrobić zakupy na obiad. Dzisiaj wybrałam spaghetti :) Reszta dnia jakoś zleciała mi szybko. 
Następny dzień, niedziela.
Wstałam na prawdę wcześnie rano. Przygotowałam śniadanie i zaniosłam je do sypialni, w której spał Igła.
-Krzysiu obudź się. -powiedziałam po cichu. 
-Jeszcze chwilka, proszę. -obrócił się na drugi bok.
-Rozumiem, że lubisz zimną jajecznicę. -momentalnie obrócił się do mnie.
-Co to, to nie. -podwyższył się. Zjedliśmy razem śniadanie mimo, że porcja była dla jednej osoby to Igła karmił mnie, ale zaraz po posiłku siatkarz zaczął się szykować na trening.
Dzisiaj zrobiłam sobie dzień dresa! Ubrałam najluźniejsze dresy jakie były w szafie i koszulkę Igły. Posprzątałam pół mieszkania i ze zmęczenia opadłam na kanapę. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, ale zostałam ostrzeżona przez lekarzy, że to normalne. Wstałam i wyszłam na balkon. Mimo, że był październik to nawet ciepło mi było. Pooddychałam trochę świeżym powietrzem i wróciłam do środka. Czułam się o wiele lepiej.
Poszłam do garderoby i zaczęłam układać moje ciuchy. Między czasie uznałam, że nie będę miała co nosić w zimę! Po ułożeniu wszystkich moich ubrań usiadłam do laptopa i zaczęłam szukać jakieś pracy. Po chwili zorientowałam się, że za niedługo Igła powinien wrócić. Zostawiłam laptopa i poszłam szykować obiad. Gdy obiad był gotowy Krzysiu równocześnie wrócił.
-W sam raz! -powiedziałam gdy wchodził do kuchni. On dał mi buziaka w policzek.
-Mmm.. ładnie pachnie. -usiadł przy stole, a ja usiadłam obok niego. -Smacznego.
-Dziękuję. -zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku Igła odłożył talerze do zlewu i poszedł do salonu. Po chwili zawołał mnie. Przyszłam i zobaczyłam jak siedział przed laptopem.
Co to ma być?! -podniósł głos.
-No, ale o co Ci chodzi?
-Jak brakuje Ci pieniedzy to powiedz, a ja Ci dam.
-Nie chcę być na Twoim utrzymaniu!
-Ale w Twoim stanie nie powinnaś na razie iść do pracy!
-Jakim stanie?!
-Nie jesteś gotowa aby iść i siedziec 8 godzin w jakimś biurze!!
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!
-Ale Ty nie możesz pracować!
-Ale ja chcę! Cały czas siedzę sama tutaj w domu i się nudzę!
-Powinnaś odpoczywać!
-Nie jestem w ciąży, ani nie jestem chora!
-Ale nie powinnaś!
-Jestem zdrowa!! -krzyknęłam na prawdę używając chyba 2/3 płuc i nagle zrobilo mi sie słabo.
Obudziłam się już w łóżku. Obok mnie był Krzysztof.
-Lepiej? -nie odpowiedziałam mu nic. Byłam zła na niego. -Zrozum mnie. Martwię się o Ciebie. Nie chcę Cię stracić po raz kolejny.
-Ale ja chcę coś robić. Wyjść do ludzi.
-Mam pomysł. Po moim wieczornym treningu pojedziemy gdzies, ale to niespodzianka, a na razie zmykam na trening. -Dał mi całusa w czoło i udał się ku wyjściu. Odpoczęłam jeszcze chwilkę i wstałam, aby się ogarnąć. Nalałam do wanny wody i wlałam olejki do kąpieli. Po kąpieli ubrałam się <klik> i czekałam, aż przyjedzie Igła. Po tym jak przyjechał szybko się przebrał i ruszyliśmy do galerii Rzeszowskiej. Do domu wróciliśmy około 22:00.
-Wy, kobiety to na prawdę potraficie wydać pieniądze na ciuchy i to nie małe.
-Oj tam, ale muszę przyznać, że coś czułam. Hmm.. chyba to, że to nie będą małe zakupy i nie myliłam się.-na prawdę nie myliłam się. Zakupów było duużo. Igła chyba z pół godziny wnosił się na piętro haha.. oczywiście żartowałam! Ale toreb zakupowych nie było mniej niż 15!
Zmęczeni szybko zasnęliśmy!

Hihi teraz długo nie czekaliście! Ale z góry uprzedzam, że teraz mam lekkie urwanie głowy i nie, nie przez szkołę!!! 
Mam jeszcze jedną sprawę i w końcu stworzyłam moją akcję! Więc w komentarzach jeśli ktoś chciałby coś wiedzieć na temat w.w. akcji to śmiało pytajcie, a chętnie odpowiem!!! :) 

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 18 cz.III

...ale po chwili poczułam brak jednej rzeczy, a raczej osoby! Gdzie jest mój Ignaczak?!
-Iwona, Iwona! -po chwili usłyszałam jak gdzieś w oddali ktoś woła moje imię. Zaczęłam biec i po chwili znalazłam się na skraju lasu. Rzuciłam się na Igłę i mocno go przytuliłam.
-Tęskniłam za Tobą. -powiedziałam.
-Ja za Tobą też. -powiedział i pocałował mnie w czoło. Po chwili szliśmy po łące trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się świetnie. Nie czułam tego zagrożenia, które na nas czekało, a raczej na mnie. Gdy leżeliśmy razem na łące wskazując i opisując chmury, usłyszeliśmy z oddali jakieś szczekanie. Momentalnie zerwaliśmy się z miejsca i zaczęliśmy uciekać w stronę lasu. Po chwili Ignaczak upadł i złapał się za kostkę.
-Igła dalej wstawaj!
-Nie dam rady. Chyba skręciłem kostkę.
-Pomogę Ci.
-Nie, uciekaj kochanie. -powiedział. -Tylko pamiętaj walcz o swoje do końca!
-Nie mogę Cię tutaj zostawić.
-Możesz.
-Nie potrafię. -czułam jak momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Zwierzęta były coraz bliżej.
-Uciekaj!
-Nie pozwolę Ci na to. -złapałam go i jakoś doprowadziłam go do jakiegoś domku. Szczekające zwierzęta gdzieś dawno zaginęły.
Niby nie powinno się wchodzić do cudzego domu, ale jednak nie mogłam patrzeć jak on cierpi. Weszliśmy do środka. Nikogo nie było. Pomogłam mu położyć się na kanapie w salonie.
-Usiądź chwilkę obok mnie. Musimy porozmawiać. -powiedział. Usiadłam obok niego. -Mogłaś uciekać i mnie zostawić, a jednak nie zrobiłaś tego. Dużo dla mnie znaczysz i ja dla Ciebie chyba też. Kocham Cię ponad życie, ale to tylko sen. Pomyśl co by było gdyby to działo się na prawdę. Uratowałabyś mnie czy jednak nie? Po tym co tutaj się wydarzyło chyba jednak nie zostawiłabyś mnie. Twoje poświęcenie wiele dla mnie znaczy, ale jednak teraz walczysz o życie i to Ty jesteś kowalem swojego losu. Musisz walczyć chociażby dla mnie czy naszej ukochanej siatkówki. Wierzę, że kiedyś jeszcze zagrasz na boisku z orłem na piersi, ale pamiętaj teraz musisz walczyć tak jak na boisku tyle tylko, że to jest jeden z najważniejszych meczów w Twoim życiu. Nie możesz go przegrać!
*buuum*
Zaczęłam mrugać. Czułam jak ktoś trzyma mą dłoń. Mrugałam, ale nadal czułam ten ciężar powiek. Po chwili zobaczyłam jego. Miał głowę spuszczoną i wyglądał jakby spał. Spróbowałam użyć jednego z moich układów, aby obudził się. Spróbowałam ścisnąć jego dłoń. Po chwili podniósł głowę. 
-Iwona. -powiedział cicho. -Iwona! -już krzyknął. -Obudziła się! 
Po chwili obok mojego łóżka znalazł się lekarz. Zbadał mnie. 
-Jest dobrze! -powiedział z uśmiechem. Podniosłam kąciki ust do góry. Jednak milczałam cały ten czas.
-Kocham Cię, kocham Cię i będę Ci to powtarzał cały czas. Kooocham Cię Iwono! 
-Wariat. -przypadkowo mi się wymsknęło. Ten pocałował mnie w czoło. 
Cały wieczór opowiadał mi śmieszne historie, a ja ciągle się uśmiechałam. 
Chciałam już być z nim, w domu. Niestety to na obecną chwilę było nierealne.
 Po kilku dniach..
Igła codziennie mnie odwiedzał w szpitalu, a ja podobno z każdym dniem promieniałam coraz bardziej. 
Lekarze powiedzieli mi, że za kilka dni wyjdę ze szpitala i w końcu wrócę do domu. Do Rzeszowa! 

Z góry przepraszam wszystkich tych, którzy czekali na kolejny rozdział. Znowu zaniedbałam was i miałam jeszcze inne zawirowania i sprawy, ale to już bardziej prywatne :) 
Nie wiem kiedy pojawię się tutaj ponownie, ale sądzę coś, że prędko ! 
Na razie tworzę pewną akcję i przychodzę dzisiaj takze z zapytaniem czy jesteście zainteresowani?! 
Nie chcę nic zdradzać co mam dokładnie na myśli, ale jak będzie wiele was, którzy będą zainteresowani to powiem o co dokładnie mi chodziło! :D