-Iwona, Iwona! -po chwili usłyszałam jak gdzieś w oddali ktoś woła moje imię. Zaczęłam biec i po chwili znalazłam się na skraju lasu. Rzuciłam się na Igłę i mocno go przytuliłam.
-Tęskniłam za Tobą. -powiedziałam.
-Ja za Tobą też. -powiedział i pocałował mnie w czoło. Po chwili szliśmy po łące trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się świetnie. Nie czułam tego zagrożenia, które na nas czekało, a raczej na mnie. Gdy leżeliśmy razem na łące wskazując i opisując chmury, usłyszeliśmy z oddali jakieś szczekanie. Momentalnie zerwaliśmy się z miejsca i zaczęliśmy uciekać w stronę lasu. Po chwili Ignaczak upadł i złapał się za kostkę.
-Igła dalej wstawaj!
-Nie dam rady. Chyba skręciłem kostkę.
-Pomogę Ci.
-Nie, uciekaj kochanie. -powiedział. -Tylko pamiętaj walcz o swoje do końca!
-Nie mogę Cię tutaj zostawić.
-Możesz.
-Nie potrafię. -czułam jak momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Zwierzęta były coraz bliżej.
-Uciekaj!
-Nie pozwolę Ci na to. -złapałam go i jakoś doprowadziłam go do jakiegoś domku. Szczekające zwierzęta gdzieś dawno zaginęły.
Niby nie powinno się wchodzić do cudzego domu, ale jednak nie mogłam patrzeć jak on cierpi. Weszliśmy do środka. Nikogo nie było. Pomogłam mu położyć się na kanapie w salonie.
-Usiądź chwilkę obok mnie. Musimy porozmawiać. -powiedział. Usiadłam obok niego. -Mogłaś uciekać i mnie zostawić, a jednak nie zrobiłaś tego. Dużo dla mnie znaczysz i ja dla Ciebie chyba też. Kocham Cię ponad życie, ale to tylko sen. Pomyśl co by było gdyby to działo się na prawdę. Uratowałabyś mnie czy jednak nie? Po tym co tutaj się wydarzyło chyba jednak nie zostawiłabyś mnie. Twoje poświęcenie wiele dla mnie znaczy, ale jednak teraz walczysz o życie i to Ty jesteś kowalem swojego losu. Musisz walczyć chociażby dla mnie czy naszej ukochanej siatkówki. Wierzę, że kiedyś jeszcze zagrasz na boisku z orłem na piersi, ale pamiętaj teraz musisz walczyć tak jak na boisku tyle tylko, że to jest jeden z najważniejszych meczów w Twoim życiu. Nie możesz go przegrać!
*buuum*
Zaczęłam mrugać. Czułam jak ktoś trzyma mą dłoń. Mrugałam, ale nadal czułam ten ciężar powiek. Po chwili zobaczyłam jego. Miał głowę spuszczoną i wyglądał jakby spał. Spróbowałam użyć jednego z moich układów, aby obudził się. Spróbowałam ścisnąć jego dłoń. Po chwili podniósł głowę.
-Iwona. -powiedział cicho. -Iwona! -już krzyknął. -Obudziła się!
Po chwili obok mojego łóżka znalazł się lekarz. Zbadał mnie.
-Jest dobrze! -powiedział z uśmiechem. Podniosłam kąciki ust do góry. Jednak milczałam cały ten czas.
-Kocham Cię, kocham Cię i będę Ci to powtarzał cały czas. Kooocham Cię Iwono!
-Wariat. -przypadkowo mi się wymsknęło. Ten pocałował mnie w czoło.
Cały wieczór opowiadał mi śmieszne historie, a ja ciągle się uśmiechałam.
Chciałam już być z nim, w domu. Niestety to na obecną chwilę było nierealne.
Po kilku dniach..
Igła codziennie mnie odwiedzał w szpitalu, a ja podobno z każdym dniem promieniałam coraz bardziej.
Lekarze powiedzieli mi, że za kilka dni wyjdę ze szpitala i w końcu wrócę do domu. Do Rzeszowa!
Z góry przepraszam wszystkich tych, którzy czekali na kolejny rozdział. Znowu zaniedbałam was i miałam jeszcze inne zawirowania i sprawy, ale to już bardziej prywatne :)
Nie wiem kiedy pojawię się tutaj ponownie, ale sądzę coś, że prędko !
Na razie tworzę pewną akcję i przychodzę dzisiaj takze z zapytaniem czy jesteście zainteresowani?!
Nie chcę nic zdradzać co mam dokładnie na myśli, ale jak będzie wiele was, którzy będą zainteresowani to powiem o co dokładnie mi chodziło! :D
Zaaaaabiję ale mam nadzieję że będzie słodko i szczęśliwie już dalej bo tak będzie?
OdpowiedzUsuńNie chcę Ci nic zdradzać, ale nie powiedziałabym, że chcę już kończyć i będzie do końca słodko :D
UsuńW końcu znalazłam trochę czasu żeby to przeczytać, słodko ale aż chce się powiedzieć w końcu ;)
OdpowiedzUsuńTrochę mało ale liczę, że naprawdę niedługo będzę.mogła poczytać więcej :)