Ja chyba jego nie chcę...
Gdy tylko otwarłam oczy zobaczyłam ten sufit. Szpital. Jestem w szpitalu.-Jak się czujesz? -usłyszałam i poczułam męską dłoń na swoim czole. Momentalnie się obróciłam. On.
Wyjdź! -powiedziałam osłabionym głosem.
-Chciałem porozmawiać.
-Ale ja nie chcę.
-Proszę. Tylko 5 minut.
-No niech Ci będzie.
-Posłuchaj. To nie tak jak myślisz. Zakochałem się w tobie już od pierwszego wejrzenia. Nie wiem co wtedy mnie podkusiło, żeby wracać tamtą drogą, ale nie żałuję tej decyzji. To dzięki tobie zrozumiałem co to jest prawdziwa miłość. Już nie raz byłem z kimś dla pieniędzy. Teraz światem rządzi pieniądz. Dobrze, że nie tobą. Zawładnęłaś mym sercem. Gdybym wtedy nie pojawił się pod mostem nie wiem co by z tobą było, a pewnie by nie było nas. Nigdy bym Cię nie zdradził, a wtedy jakaś dziewczyna weszła do mojego pokoju bez zaproszenia. Mówiła, że niby jesteśmy parą, ale ja jej w ogóle nie znałem i do dziś nie wiem jak się nazywa. Zaczęła się rozbierać myśląc, że ją pokocham, ale moje serce należy do tylko i wyłącznie do Ciebie. To tylko Ciebie kocham. Dziękuję Ci. -powiedział i już miał wychodzić.
-Igła. -wyszeptałam resztką sił. On cofnął się. Uklęknął przy moim łóżku. Złapał moją zimną dłoń. Przyłożył ją do twarzy. -Ko.. kocham Cię. -wyszeptałam.
-Ja Ciebie też.
-Prze.. przepraszam.
-Nie masz za co.
-Ale, ale ... -zaczęłam łkać. -To jego wina. -resztkami sił próbowałam mu powiedzieć.
-Kurka?
-Tak. On mnie pocałował. Chciał, abym z nim była. -Krzysiu nic nie mówiąc pocałował mnie znowu w czoło.
-Niech to odejdzie w zapomnienie. Co było to było. Czasu nikt nie cofnie. Liczy się to, że mamy siebie. Ja muszę już iść, ale obiecuję, że wrócę po Ciebie.
Minęło parę dni i nareszcie opuściłam mury szpitala. Gdy Krzysiu odwoził mnie do Szczyrka była straszna cisza. Nawet radio było wyłączone. Nagle poczułam się źle.
-Zatrzymaj samochód! -krzyknęłam.
-Ale tutaj?
-Taak! Szybko! -Igła szybko zatrzymał samochód i pierwsze co zrobiłam po otwarciu drzwi, było zwymiotowywaniem dzisiejszego posiłku. Po chwili obok mnie był Igła.
-Żyjesz? Jak się czujesz?
-Spokojnie.
-Dobrze. Wysiądź z auta. Usiądź z tyłu, albo jak chcesz to możesz się położyć. -nic nie mówiąc usiadłam z tyłu. Igła także usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Nawet nie wiem po jakim czasie byliśmy już w Szczyrku.
-Iwona! Witamy w Szczyrku! -krzyknął Igła.
-Co? Już? A tak dobrze mi się tu spało.
-No cóż teraz będziesz miała wygodnie łóżku.
-No dobrze, dobrze.
-To wysiadaj. -zaśmiał się Igła. Wysiadłam z auta i od razu obok mnie zjawiła się Asia z Agnieszką. Od razu zaczęły od pytań, a ja jedyne co potrafiłam w tamtym momencie to śmianie się. Igła wyciągnął moją torbę z auta i razem poszliśmy do mojego pokoju. Po pożegnaniu z Igłą, położyłam się na moim łóżku. Nagle ktoś zaczął pukać od drzwi.
-Cześć. Iwona jest w środku? -usłyszałam męski głos.
-Tak jest. -odpowiedziała Asia.
-Mogłabyś ją poprosić, aby za 5 minut zjawiła się u mnie w gabinecie.
-Dobrze. -mężczyzna odszedł. -Iwona! Makowski prosił, abyś za 5 minut zjawiła się u niego w gabinecie.
-Ok. -odpowiedziałam. Po 5 minutach siedziałam już u trenera.
-Iwona. Musimy poważnie porozmawiać.
-Ja nic nie zrobiłam. -powiedziałam.
-Spokojnie. Jak wiesz niedługo wyjeżdżamy do Włoch. Musimy być w 100% formie. Dlatego chciałbym Cię prosić o to, żebyś się trochę oszczędzała. Nie możemy stracić tak dobrej zawodniczki. -ostatnie jego słowa zapamiętałam najbardziej. 'dobrej zawodniczki' Kiedy to się stało? Ja jestem dobrą zawodniczką? Kiedy ja w ogóle zaczęłam grać? -Halo! Iwona! -Makowski zaczął wymachiwać ręką przed oczami.
-Yyy.. tak, tak. Dobrze. Rozumiem. -powiedziałam.
-Mam nadzieję, że do Ciebie to dotarło, a teraz zmykaj. -wyszłam z gabinetu. Wróciłam do pokoju i po położeniu się szybko zasnęłam. Gdy tylko się obudziłam, spojrzałam na zegarek. To czas na popołudniowy trening. Przebrałam się w rzeczy treningowe i ruszyłam na halę. Dziewczyny akurat rozgrzewały się, więc dołączyłam do nich. Nagle zaatakowały mnie mdłości. Pierwsze co zrobiłam to udałam się do lekarza, aby o tym porozmawiać. Od razu ruszył do Makowskiego, aby o czymś z nim porozmawiać. Nie minęło nawet 5 sekund, a już wrócił w dobrym humorze.
-A teraz idziesz ze mną. Zapraszam Cię na pewne badanie, które zwie się USG.
-Co? Ale po co?
-Chcę coś sprawdzić. -jak powiedział tak zrobiliśmy. Podwinęłam koszulkę, on wycisnął mi ten żel czy maź na brzuch i zaczął 'jeździć' tym czymś po moim brzuchu i podbrzuszu.
-To nie do wiary! -prędko się zdziwił.
-Co? Proszę powiedz mi! -wytarł mój brzuch, a ja usiadłam na łóżku.
-Niestety muszę Ci pogratulować. Będziesz matką.
-Coo?! -krzyknęłam.
-Znaczy się zrobimy jeszcze serię innych badań, ale z mojego punktu widzenia jesteś w ciąży.
-Ale ja, ja chyba go nie chcę. Nie chcę tego dziecka! Proszę powiedz, że to nie prawda. Powiedz! -krzyczałam.
-Powiem Ci tyle, iż nie jestem pewny w 100% czy na pewno jesteś w ciąży.
-A w ilu jesteś pewien.
-W 99.9% jestem pewien, że jesteś.
-Kłamiesz! -wyszłam trzaskając za sobą drzwiami. Pobiegłam na halę. Dziewczyny akurat grały, więc poprosiłam Makowskiego aby pozwolił mi wejść na boisko. To i weszłam. Gra toczyła się dalej. Nagle Asia wystawiła mi piłkę, no to zrobiłam ten rozbieg, wyskoczyłam i uderzyłam w piłkę z całej siły. Niestety trafiłam w Julię. Od razu przebiegłam pod siatką i zaczęłam ją przepraszać. Leżąca na podłodze Julia zaczęła się śmiać, tak jak ja ostatnio na treningu w Krakowie, gdy Wlazły atakował. Zaraz po tej akcji trener zakończył trening.
Trochę krótki, ale zawsze coś. Mam nadzieję, że miło się czytało.