Dramatyczna przeprowadzka.
Następnego dnia.
Obudziłam się już o 6;00. Z nudów zaczęłam chodzić po mieszkaniu i nagle ... zrobiło mi się słabo do tego stopnia, że osunęłam się na ziemię. Nawet nie wiem kiedy był przy mnie Igła.
-Już nie śpisz? -spytałam jak gdyby nigdy nic.
-Nie próbuj zmieniać tematu. Co się stało?
-Nic. Słabo mi było no i nagle znalazłam się na ziemi.
-A kiedy mają przyjść te wyniki?
-No niedługo.
-To dzisiaj jeszcze przed treningami pojedziemy tam. -powiedział poważnie Igła. Jednak ten szalony człowiek potrafi czasem zachować powagę. Następne 2 godziny spędziłam na rozmawianiu z Igłą i szykowaniu się. Po godzinie 8:00 pojechaliśmy do przychodni. Wyniki badań odebraliśmy. Szybko schowałam je do torby i z powrotem wróciliśmy do domu. Gdy siedzieliśmy przed telewizorem zaczął ktoś do mnie dzwonić. Nie patrząc kto odebrałam.
-Słucham?
-Dzień dobry. Tutaj Makowski. Chciałem Cię poinformować, że za 40 minut wyjeżdżamy.
-Ok. To ja już jadę. -po skończeniu rozmowy poprosiłam Igłę, abyśmy już wyjechali. Trudno było mi się z nim rozstać, ale no cóż. Ciągle w myślach powtarzałam sobie: Dam radę, przecież nie rozbeczę się tutaj. Nie będę płakać.
Gdy już wszystkie nasze walizki znalazły się w autobusie przyszedł czas na pożegnania. Najgorsze! Podeszłam do Igły i mocno go przytuliłam. Niepostrzeżenie łzy zaczęły same spływać mi po policzkach wraz z makijażem.
-Będzie dobrze! -powiedział Igła.
-Kocham Cię... -powiedziałam.
-Do zobaczenia Kochanie. -rozstaliśmy się. W autobusie usiadłam na samym tyle. Założyłam słuchawki i wpatrywałam się w okno. Pomachałam Igle i ruszyliśmy. Po 5 godzinach dojechaliśmy na miejsce. Po wpakowaniu się do pokoju zadzwoniłam do Igły. Niestety nie odebrał.
On Spała. Ja Szczyrk. Po zakończeniu się sezonu będzie on Rzeszów, ja Muszyna. W prawdzie będzie te 200 km, ale i tak nie będziemy mieli dużo czasu, aby się spotykać. Mam tylko jedno życzenie, marzenie, abyśmy przetrwali. Prawdziwa miłość wszystko przetrwa nawet tą rozłąkę.
Moje myśli przerwała Asia, która zaproponowała mi, abyśmy poszły trochę poćwiczyć na hali. Po 15 minutach i już odbijałyśmy piłkę. Asia wystawiała, ja uderzałam. Poćwiczyłyśmy jeszcze zagrywki i odbiór. Po chwili dołączyła do nas Agata i znów zaczęłyśmy pierwszą taktykę. Asia wystawiała, ja uderzałam, a Agata broniła. Po ponad 1,5h padałyśmy na twarz, ale wtedy ktoś nam przeszkodził w odpoczynku.
-Dziewczyny! Wstajemy! Czas na trening! -krzyknął Makowski.
-Trenerze! -jęknęłyśmy równocześnie.
-No co? Trenujemy, trenujemy i może kiedyś zdobędziemy Mistrzostwo Świata. Za parę tygodni lecimy do Włoch na Mistrzostwa i musi być najlepsze! -bez żadnych słów wstałyśmy i zaczęłyśmy trenować. Po ponad 1h zaczęłyśmy grać. Dziś wyjątkowo dobrze nam szło. Grałyśmy blokiem, atakiem i przyjęciem. Chyba dobrze, że Asia mnie wyciągnęła z pokoju. Przy stanie 22:20 poszłam na zagrywkę. Na razie serwuję tylko stacjonarnie, ale wtedy trener kazał mi serwować z wyskoku. Spróbowałam! No do końca mi nie wyszło, ale ważne, że przeszła. Po wygraniu przez nas 3:2 dziewczyny poszły pod prysznic, ja niestety musiałam zostać i porozmawiać z trenerem.
-Słucham trenerze?
-Mam do Ciebie prośbę. Wiem, że teraz jesteś zmęczona, więc dzisiaj Ci odpuszczę, ale przyjdź jutro trochę wcześniej na halę i poćwicz zagrywkę. Najlepiej przyjdź z kimś. Z Asią, Agatą czy z inną dziewczyną.-Słucham?
-Dzień dobry. Tutaj Makowski. Chciałem Cię poinformować, że za 40 minut wyjeżdżamy.
-Ok. To ja już jadę. -po skończeniu rozmowy poprosiłam Igłę, abyśmy już wyjechali. Trudno było mi się z nim rozstać, ale no cóż. Ciągle w myślach powtarzałam sobie: Dam radę, przecież nie rozbeczę się tutaj. Nie będę płakać.
Gdy już wszystkie nasze walizki znalazły się w autobusie przyszedł czas na pożegnania. Najgorsze! Podeszłam do Igły i mocno go przytuliłam. Niepostrzeżenie łzy zaczęły same spływać mi po policzkach wraz z makijażem.
-Będzie dobrze! -powiedział Igła.
-Kocham Cię... -powiedziałam.
-Do zobaczenia Kochanie. -rozstaliśmy się. W autobusie usiadłam na samym tyle. Założyłam słuchawki i wpatrywałam się w okno. Pomachałam Igle i ruszyliśmy. Po 5 godzinach dojechaliśmy na miejsce. Po wpakowaniu się do pokoju zadzwoniłam do Igły. Niestety nie odebrał.
On Spała. Ja Szczyrk. Po zakończeniu się sezonu będzie on Rzeszów, ja Muszyna. W prawdzie będzie te 200 km, ale i tak nie będziemy mieli dużo czasu, aby się spotykać. Mam tylko jedno życzenie, marzenie, abyśmy przetrwali. Prawdziwa miłość wszystko przetrwa nawet tą rozłąkę.
Moje myśli przerwała Asia, która zaproponowała mi, abyśmy poszły trochę poćwiczyć na hali. Po 15 minutach i już odbijałyśmy piłkę. Asia wystawiała, ja uderzałam. Poćwiczyłyśmy jeszcze zagrywki i odbiór. Po chwili dołączyła do nas Agata i znów zaczęłyśmy pierwszą taktykę. Asia wystawiała, ja uderzałam, a Agata broniła. Po ponad 1,5h padałyśmy na twarz, ale wtedy ktoś nam przeszkodził w odpoczynku.
-Dziewczyny! Wstajemy! Czas na trening! -krzyknął Makowski.
-Trenerze! -jęknęłyśmy równocześnie.
-No co? Trenujemy, trenujemy i może kiedyś zdobędziemy Mistrzostwo Świata. Za parę tygodni lecimy do Włoch na Mistrzostwa i musi być najlepsze! -bez żadnych słów wstałyśmy i zaczęłyśmy trenować. Po ponad 1h zaczęłyśmy grać. Dziś wyjątkowo dobrze nam szło. Grałyśmy blokiem, atakiem i przyjęciem. Chyba dobrze, że Asia mnie wyciągnęła z pokoju. Przy stanie 22:20 poszłam na zagrywkę. Na razie serwuję tylko stacjonarnie, ale wtedy trener kazał mi serwować z wyskoku. Spróbowałam! No do końca mi nie wyszło, ale ważne, że przeszła. Po wygraniu przez nas 3:2 dziewczyny poszły pod prysznic, ja niestety musiałam zostać i porozmawiać z trenerem.
-Słucham trenerze?
-No dobrze.
-No to już leć. -po powrocie do pokoju spojrzałam na telefon. Krzysiu nadal nie zadzwonił, ale za to zadzwonił Bartek. Tak ten Bartek Kurek. Skąd on w ogóle ma mój numer. No nic. Oddzwonię do niego. Po 3 sygnałach Kurek odebrał.
-Słucham? -usłyszałam w słuchawce.
-Cześć. Tutaj Iwona. Dzwoniłeś.
-A tak. Hej! Co tam?
-Nic ciekawego.
-Słuchaj. Masz może ochotę się ze mną spotkać. Akurat niedługo będziemy w Krakowie i chciałbym z tobą pogadać.
-No okej. To kiedy?
-Za 2 dni. Przyjadę do Szczyrka. Między treningami.
-Spoko. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. -rozłączyłam się. Spróbowałam jeszcze zadzwonić do Igły, ale znowu nie odbierał, więc płożyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Asia, która poinformowała mnie, że czas na kolację.
*Perspektywa Igły*
Przychodzę po paru godzinach treningu do pokoju. Spoglądam na telefon. I co pokazuje? 10 nieodebranych połączeń od Iwona. Fajnie! Pewnie teraz będę mieć przerąbane. Oddzwonię do niej. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Pewnie Ziomek zapomniał klucza do pokoju. Otwieram i moim oczom ukazuje się piękna szatynka. Wysoka, szczupła. Moją uwagę przykuły jej wielkie, niebieskie oczy.
-O! Cześć Igła. -dziewczyna wpakowała mi się do pokoju. Grzecznie poprosiłem ją, aby wyszła, lecz ona zaczęła mnie całować. Wyrwałem jej się.
-Dziewczyno! Co ty robisz?! -ona nie dawała za wygraną i dalej próbowała mnie całować. Zaczęła ściągać moją koszulkę, ale i swoją bluzkę ściągnęła sekundę wcześniej. Nagle do pokoju wparował Ziomek. Rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy tylko zobaczył nas wmurowało go. W telefonie usłyszałem znajomy mi głos.
-Łukasz! Ziomek!
-Igła co ty do cholery wyrabiasz?! -krzyknął.
-Ja i on kochamy się! -powiedziała niebieskooka.
-Co?! Ty?! Ja Ciebie nie znam!
-Kochanie nie ukrywaj naszej miłości?! Tak ja i Igła jesteśmy razem. -Ziomek wziął telefon do ucha. Po chwili opuścił swoją rękę.
-Jak Ci nie wstyd!!! -krzyknął i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
-Dziewczyno jak Ci nie wstyd!! Wyjdź natychmiast!
-Igła, ale ja Cię kocham!
-A ja Cię nie znam! Wypierdalaj! -krzyknąłem, ona przelękła się i wyszła. Rzuciłem się na podłogę i schowałem głowę w rękach.
*Perspektywa Ziomka*
Trzasnąłem drzwiami najmocniej jak tylko się chciało. Zranił Iwonę, a ona to musiałam słuchać. Po wyjściu na dwór zadzwoniłem do niej. Nie odebrała i tak 5 razy. Dopiero po piątym wybraniu jej numeru odebrała.
-Iwona! Słuchaj.
-Nie, nic nie chcę słuchać. Nienawidzę go! -słyszałem jak płakała. Po chwili usiadł obok mnie Bartek.
-Daj mi ją. -powiedział ze spokojem. -Iwona słuchaj! Wiem, że teraz masz wszystko gdzieś, ale jak byś potrzebowała wypłakać się w czyjeś ramię to masz do wyboru 13 najlepszy ramion w Polsce. Do tego świetne żarty Winiara, przyjęcie zagrywki Wlazłego, jakiś filmik z Kłosem i Wroną, atak Bartosza Kurka, wystawa Łukasza Żygadły i świetna atmosfera na poprawę humoru. To co wybierasz?
-Dziękuję za chęci, ale wybieram mocny wycisk i porządny trening.
-To zapraszamy do nas! Za dwa dni przyjeżdżamy po Ciebie i jedziemy do Krakowa. Zobaczysz co to jest przyjęcie piłki Wlazłego, wystawa Ziomka i mocny atak najlepszego Bartosza Kurka.
-Haha.. Z wielką chęcią, ale trener pewnie mi nie pozwoli.
-Już my sobie z tym poradzimy. To jak?
-Jak wam się uda to spoko.
-No to do zobaczenia w Kraków Arenie.
-Mam nadzieję! -rozłączyła się.
-Dobry pomysł z tym treningiem. -powiedziałem. Bartek nic nie mówiąc odszedł.
*Perspektywa Iwony*
Następnego dnia.
Wstałam o 5:00 rano i poszłam pobiegać. Przed 7:00 weszłam na halę wraz z Asią. Ona pokazała mi jak serwuje i jak ja mam próbować. Pierwsza zagrywka ledwo w piłkę trafiłam, druga za wcześnie wyskoczyłam, trzecia nie uderzyłam w piłkę, czwarta w siatkę, piąta by trafiła sędziego gdyby był, szósta ledwo przeszła, siódma w nos, ósma zły nabieg, dziewiąta i nareszcie dobra. No i zagrywałam jeszcze z 20 razy i trochę poodbijałyśmy piłkę. Potem przyszły już dziewczyny i zaczęłyśmy trening. Podczas, gdy przyjmowałam ataki od trenera dostałam piłką w głowę i zemdlałam. Po przebudzeniu się usłyszałam jak trener rozmawiał z Asią.
-Ona dzisiaj coś jadła?
-Nie wiem. Wstała wcześnie i gdzieś wyszła.
-Przecież z nią spędzasz najwięcej czasu!
-Powiem panu w sekrecie. -szepnęła mu coś na ucho, a ja źle się poczułam i znów zemdlałam. Gdy się znowu obudziłam byłam już w gabinecie.
-O dzień dobry!
-Nie wiem czy taki dobry.
-Jadłaś dzisiaj coś? -usłyszałam od naszego specjalisty.
-No nic.
-No to znamy przyczynę. A kiedy dostarczysz nam badania?
-Zapomniałam na śmierć. Mam je w torebce. Pójdę po nie.
-Nie! Zadzwonię do Asi i ona je przyniesie.
-Dobrze. Są w mojej czarnej torebce, w głównej przegródce, duża, brązowa koperta. -po 5 minutach Asia już była. Chciałam, żeby ze mną została. Usiadła obok mnie. Lekarz otworzył kopertę. Co chwile było słychać: yhym, aha, mhm, mmm...
Nie minęło nawet 5 sekund, a on prawie się załamał.
-Dziewczyny muszę wam coś powiedzieć, ale to przy obecności całego sztabu. -po chwili cały sztab szkoleniowy był już w gabinecie. -Muszę wam przekazać bardzo złą wiadomość. Nasza kadrowiczka, Iwona ma, ma ... raka. -wszyscy zrobili wielkie oczy. Patrzyli raz na mnie, raz na doktora. Ja zaczęłam płakać. Asia próbowała mnie pocieszać. Przytuliła mnie mocno i zaczęła płakać.
-Aśka. Nie mów nikomu.
-Dobrze.
-Obiecaj.
-Obiecuję...
Mamy kolejny rozdział z wieelkim obudźnieniem, ale najpierw były Mistrzostwa, szkoła, a teraz Plus Liga. W wakacje też za dużo czasu nie miałam.
Wiem, że to było 2 tygodnie temu, ale co tam napiszę MAAMY ZŁOTO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!