sobota, 11 października 2014

Rozdział 7

Zaproszenie przyjęte, ale najpierw siatkówka. 
Co ja wyprawiam?
Następnego dnia.
Obudziłam się o 3:50. Zasnąć nie mogłam, więc ubrałam się i poszłam na spacer. Do ośrodka wróciłam około 6:30. Nic nie mówiąc wślizngnęłam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się w strój treningowy i poszłam na halę. Wzięłam piłkę i waliłam w nią ile tylko sił miałam w rękach. Po kilku mocnych, udanych zagrywkach usłyszałam jak ktoś klaszcze w dłonie. Obróciłam się i zobaczyłam trenera. 
-Jestem pod wrażeniem. -powiedział.
-Dziękuje... 
-Dziewczyno! Gdzie ty się podziewałaś się przez całe swoje życie. Ty masz talent. W siatkówkę powinnaś grać od zawsze. 
-Niestety pewnie już więcej nie zagram...
-Nie poddawaj się! To jest najgorsze, gdy zawodnik przestaje wierzyć w siebie, traci siły. Musisz walczyć, a wygrasz! No, a teraz trochę potrenuj wyskok i jeśli chcesz to mogę ściągnąć tutaj jakąś dziewczynę, która po przyjmuje twoje zagrywki. 
-A nie może pan spróbować?
-Mogę tylko się rozgrzeję, a ty poćwicz. 
-Dobrze! -uśmiech momentalnie pojawił mi się na twarzy. Po paru minutach trener zaczął przyjmować moje zagrywki. Szczerze to na początku w ogóle mi nie wychodziły. Po ponad godzinie na halę przyszedł sztab i zawodniczki. Trening się zaczął. Po ponad 2,5 godzinie byłyśmy wolne i miałyśmy nareszcie czas dla siebie. Niestety nie ja. Nasz kadrowy lekarz wezwał mnie do siebie. Gdy tylko weszłam do gabinetu zobaczyłam, że nie jest sam. Byli z nim jakiś dwóch innych lekarzy. Przedstawił mi ich. Pokazał im moje wyniki. Ich miny mówiły jednoznacznie. 
-Mamy dla Ciebie złą wiadomość. Musimy Cię zaprosić do naszej kliniki w Niemczech.
-Ale, ale ...
-Spokojnie. Wyleczymy Cię! 
-Nie zgadzam się! Czemu wy zawsze musicie wszystko zepsuć? Czemu są choroby? Po co mi to wszystko było? Już dawno mogłabym nie żyć! -krzyczałam. 
-Iwonko spokojnie. Posłuchaj jeśli chcesz to do końca sezonu reprezentacyjnego możesz z nami być. Potem rozstaniesz się z nami i rozegrasz swój najważniejszy mecz. Przed nami Mistrzostwa Świata. Pojedziesz z nami, ale nie dopuścimy do tego, abyś się przemęczała. Dasz radę! 
-No dobrze. 
-To my trzymamy kciuki i zapraszamy. 
-Powodzenia!
-Dziękujemy! 
-To my już pojedziemy. Do zobaczenia. 
-Do zobaczenia. -pożegnaliśmy się. Wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozmawiać z Asią i straciłyśmy poczucie czasu. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Otwarłam i moim oczom ukazała się Agata. 
-Dziewczyny co z wami? Trening trwa od pół godziny, a was nie ma. 
-Straciłyśmy poczucie czasu, ale ... 
-Nie ma czasu na tłumaczenie się. Musimy biec na trening. -szybko się uszykowałysmy i pobiegłyśmy na trening. Za nasze świetne spóźnienie dostałysmy karę. Dziewczyny już grały, a my musiałyśmy zrobić 20 kółek, 300 brzuszków i pompek. Dopiero po wykonaniu naszej kary mogłyśmy zacząc grać, ale nie na długo. Po powrocie do pokoju przebrałam się i poszłam biegać.
Korzystam z życia póki mogę, bo niedługo może mi tego zabraknąć. Po przebiegnięciu kilku (-nastu) kilometrów wróciłam do ośrodka. Po wzięciu prysznica w tempie bardzo szybkim, poszłam na kolację. Pierwszy posiłek w ciągu dnia. Ostatnio nie mam ochoty nic jeść, ale muszę, ponieważ wiem, że będę teraz pod kontrolą. 
Była godzina 23:00 nagle ktoś przeszkodził mi rozmowę z Asią. Poświęciłam się i otwarłam drzwi. Otwieram i przede mną widzę wysokiego człowieka. Patrzę w górę... Bartek Kurek. Co ty byś zrobiła na moim miejscu? Zastanów się przez chwilę.
Możliwe, że rzuciłabyś mu się na szyję. Żartuję. Nie wiem co byś zrobiła, bo nie jestem tobą. Ja nie wiedziałam co robić, więc zamknęłam mu drzwi przed nosem. On nie dawał na wygraną. Dobijał się dalej. Postanowiłam, że pójdę wziąć prysznic. Powiedziałam to Asi, a ona zaśmiała się i otwarła drzwi.
-Cześć Bartek. -usłyszałam z jej ust.
-Witaj Joanno. -zaśmiał się Kurek. -Szukam pewnej dziewczyny, która przed chwilą zamknęła mi drzwi przed nosem. Nazywa się chyba Iwona. Tak, Iwona? Znasz?
-Chyba chodzi Ci o pewną przyjmującą. Tą, która w ogóle na siebie nie uważa mimo, iż ... -przerwała Asia. Jakby przypomniała jej się nasza obietnica. -jest siatkarką i nie powinna się dużo męczyć przed i po treningach. Natomiast ona cały czas jest w ruchu i nic nie je.
-A wiesz może gdzie ona się znajduje?
-Niestety nie wiem. -zachichotała rozgrywająca.
-Przepraszam, a mogę skorzystać z toalety?
-Oczywiście. -tylko nie to. Bartek już miał wchodzić, już trzymał klamkę, naciskał ją.
-Zamknięte. -oznajmił.
-Oj. Przypomniało mi się, że miałam się o czymś porozmawiać z Agnieszką. To pa. -słyszałam jak rozgrywająca zamyka za sobą drzwi. O czym ta dziewczyna chce rozmawiać z Agą o tej godzinie? Haha ja się jeszcze pytam. To jasne, że chce mnie zostawić samą z Bartkiem. Tylko po co? Ja z nim nie mam nic wspólnego.
-Iwono! Możemy porozmawiać? -spytał Kurek.
-Nie możemy!
-Okej. To pomilczymy. -po chwilowym namyśle otwarłam drzwi i już miałam wychodzić, ale poczułam jak przyjmujący zaczyna mnie całować. Wyrwałam się.
-Człowieku! Co ty wyrabiasz! -krzyczałam.
-Nie wiem. To był impuls. Przepraszam. -powiedział. Zaczęłam się śmiać. -I z czego rżysz?
-No, bo nie musiałeś przepraszać. Brakowało mi tej męskości. Brakowało mi, aby ktoś mnie przytulił, a ty ni stąd, ni zowąd zjawiłeś się tutaj i mnie pocałowałeś. Dziękuje. -zapadła niezręczna cisza. -Przytul mnie. -Bartek nic nie mówiąc wykonał moją prośbę. Staliśmy w tym małym pokoju wtuleni w siebie.
Ale zaraz, zaraz. Dziewczyno co ty wyrabiasz? Co się z tobą dzieje? Co z Igłą? Zastanów się. Najpierw zakończ jeden związek, a potem zaczynaj drugi.
-Bartek. Przepraszam nie mogę. Proszę wyjdź. -jak na złość przyjmujący nie chciał wyjść. -Bartek wyjdź! -prawie krzyknęłam. Kurek nadal jakby był głuchy. -Wyjdź! -krzyknęłam.
-Dobrze już wychodzę, ale widzimy się jutro?
-Nie!
-I tak przyjadę. -dał mi buziaka w policzek i wyszedł. No świetnie. Pewnie Igła też przyjechał. Jest niedaleko mnie. Ta myśl nie będzie dawała mi spokoju. Jest tak blisko mnie ten, który mnie oszukał, zdradził. Jestem okropna. Nienawidzę siebie. Mam dość wszystkiego!
Weszłam do łazienki i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem kiedy Asia weszła do łazienki.
-Co się stało?
-Nic!
-Dobra jak nie chcesz to nie mów, ale błagam Cię nie rób nic głupiego.
-Aśka. Powiedz mi co ja mam robić?
-Ale powiedz najpierw co się stało.
-Rozmawiałam z Ziomkiem i on wszedł do pokoju. Nie usłyszałam za wiele, ale słyszałam jak się wkurzył i krzyczałam na Igłę i na jakąś dziewczynę, że mnie zdradził. Potem się rozłączyłam. Łukasz dzwonił do mnie i odebrałam. Rozmawiałam z nim, a potem z Kurkiem. Bartek zaproponował mi spotkanie, ale jutro. Nie wiem skąd on tutaj dzisiaj się pojawił i mnie pocałował.
-Naprawdę nie wiem co powiedzieć. To trudna sytuacja, a zwłaszcza, że ty jesteś ...
-Chciałaś powiedzieć chora?
-Nie chciałam powiedzieć, że ty niedługo wyjeżdżasz, a oni będą dużo grać i też nie będą mieli czasu.
-Ale co ja mam zrobić?
-Iść spać, bo jutro trening i musisz być wypoczęta. -fakt jestem strasznie zmęczona, więc położyłam się do łóżka.
Chyba po raz pierwszy obudził mnie budzik. 7:00.
-Wstajemy! -krzyknęłam do rozgrywającej, która jeszcze spała.
-Nie chce! -nie chcesz? To Ci pomogę. Poszłam do łazienki. Nalałam do szklanki zimnej wody.
-Wstajesz?
-Nie!
-Jesteś tego pewna?
-Tak! -obróciła się na drugi bok. Przechyliłam szklankę. Kilka kropelek spadło na jej twarz.
-Na pewno nie wstajesz?
-Nie wstaję.
-Popełniłaś wielki błąd. -obróciłam szklankę i cała jej zawartość spadła na nią.
-Co ty robisz?! -krzyknęłam. Ja nie mogłam ze śmiechu.
-Musiałaś jakoś wstać. Ja Ci tylko pomogłam. -po chwili i ona nie mogła ze śmiechu. Przebrałyśmy się i zeszłyśmy na śniadanie, a po śniadaniu trening.

Kolejny w wasze ręce oddaję. 

1 komentarz:

  1. Ciekawy blog :3
    Świetnie piszesz!
    Zapraszam do mnie: http://pisanesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!