niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 4

Od razu chciałam was poinformować przed przeczytaniem, że rozdział nie wyszedł mi do końca tak jak chciałam, ale nie wińcie mnie tylko to co kazało mi na pisać. Tak wiem! Życzę miłego czytania ;))
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po powrocie Krzysiu przyjechał po mnie i do końca dnia leżeliśmy na kanapie, oglądając jakieś komedie romantyczne. I nagle mój telefon dał o sobie znak. Odebrałam.
-Dobry Wieczór! Przepraszam Iwonko, że Ci przeszkadzam, ale zapomniałem Cię poinformować o tym, żebyś stawiła się jutro u mnie. Najlepiej przed treningiem. -powiedział Makowski.
-Dobrze! A jeśli mogę wiedzieć to o co chodzi?
-Jutro się dowiesz.
-Dobrze. Miłego Wieczoru!
-Do zobaczenia. -rozłączyłam się.
-Kto dzwonił? -spytał Igła.
-Makowski.
-Czyli coś poważnego. -lekko zaśmiał się Igła.
-Jak to?
-Jak trener do Ciebie dzwoni to znaczy, że coś poważnego.
-Weź nie żartuj! -dźgnęłam go w żebra.
-Nie żartuję! -odpowiedział.

*Perspektywa Igły*
-Nie żartuję! -powiedziałem. Choć i tak żartowałem. Tak, wiem jestem świetnym żartownisiem. Może niedługo pobiję Winiara. Tak czy inaczej Iwona trochę się zdenerwowała. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu tych tandetnych komedii romantycznych rozkoszując się przy tym dobrym winem. Tak wiem sportowcy nie piją, ale to tak za pierwszą wygraną mojej dziewczyny. Nie zaszkodzi trochę wina! I tak na kanapie spędziliśmy z 4 godziny, aż w końcu Iwona usnęła i musiałem jej "pomóc". 

Następnego dnia. 
Budząc się zauważyłem, że nie ma obok mnie mojej dziewczyny. Jedyne co słyszałem to to, że Iwona biegała po całym mieszkaniu. I co ja teraz mam zrobić? Wstać czy lepiej udawać, że śpię? Haha chyba pójdę dalej spać, bo nie chcę uczestniczyć w jakieś niepotrzebnej kłótni. Poszedłem spać. Obudziły mnie krzyki nie kogo innego jak Iwony! 
-Krzysiuuu! 
-Tak?! -powiedziałem zaspanym głosem. 
-Wstawaj! 
-Po co? 
-Bo się spóźnisz i w dodatku ja się spóźnię. -nie pozostawało mi nic innego jak wstać. Wstałem i założyłem szlafrok. Poszedłem do kuchni i usiadłem. 
-Smacznego! -powiedziała. Zacząłem jeść. Po wszystkim pocałowałem ją w czoło i udałem się do łazienki. Wziąłem prysznic i poszedłem do sypialni. Tam stałem przez 5 minut przed szafą i się namyślałem co założyć, aż w końcu ona stanęła w drzwiach. 
-Gorzej niż baba! -zaśmiała się. 
-No co? Też muszę jakoś wyglądać? 
-To może Ci pomóc? 
-Nie, nie trzeba już prawie wybrałem... - i wtedy dostałem olśnienia. Założyłem koszulę i krótkie spodenki. Tak wiem! haha! 
-Gotowa? 
-Już prawie. -i nagle zaczęła biegać po całym mieszkaniu. 
-To ja już idę do auta! -powiedziałem i wyszedłem. Chyba nie chcę być potrącony przez nią, podczas gdy ona szuka czegoś po mieszkaniu. Usiadłem w aucie i czekałem chyba z 5 minut, aż w końcu zeszła. 
-O wiedziałam! Zaczekaj. 

*Perspektywa Iwony*
-O wiedziałam! Zaczekaj. -powiedziałam i wróciłam się po ... telefon! Dzisiaj strasznie się denerwowałam, bo nie wiem co mnie czeka u trenera. Nawet specjalnie ubrałam się! W skład dzisiejszego mojego stroju wchodziły: koszula mgiełka koloru lekkiej mięty, białe spodnie, brązową torebkę na ramię oraz białe 10 cm szpilki. Dzisiaj wyjątkowo czułam się zbyt wysoka, ale to uczucie mam prawie codziennie, ale dzisiaj to już przesada. Haha! No to ruszyłam. Krzysiu poszedł ze mną przed pokój urzędowania trenera Makowskiego. Weszliśmy razem i usiedliśmy przed biurkiem, za którym siedział trener. 
-Widzę, że jesteście razem. -powiedział zaraz po przywitaniu. 
-Tak i nie chcemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. -powiedział Igła.
-No dobrze. Nie chcę was tutaj dłużej trzymać. Chodzi o to Iwono, że nie dostarczyłaś nam badań sportowych. 
-Ale, ale ...
-No tak kiedyś dostaliśmy, ale tak jakby są już nie ważne. 
-Niech się pan nie martwi. Ja dopilnuję tego, aby te badania Iwona jak najszybciej zrobiła i jak najszybciej pojawią się tutaj na biurku. 
-Dobry wybór Iwono! -zaśmiał się trener. Po czym Igła także lekko się zaśmiał. -No to już zmykajcie, bo pewnie inni na was czekają. Wyszliśmy z pokoju i w ciszy rozstaliśmy się na holu. Ja poszłam w swoją stronę, on w swoją, a po chwili zawróciłam. Tak zawróciłam, bo coś mi kazało. Rzuciłam się na niego z wielkim przytulasem.
-Co się stało? -spytał.
-Zapomniałam wziąć torby treningowej z twojego auta. -powiedziałam i poszliśmy po nią razem. Po czym ponownie się rozstaliśmy. Pierwszy trening był ok, ale nie uczestniczyłam we wszystkich ćwiczeniach. Nie mogłam się doczekać, aż dzisiaj wyjdę stąd! Dzień minął mi dość szybko, co było dziwne, bo wszystko powinno się dłużyć. Siedziałam obok niego w aucie i jechaliśmy do przychodni/szpitala. Gdy weszliśmy od razu poczułam ten zapach szpitalny. Po ponad 45 minutach siedzenia i oczekiwania weszła do środka. Najpierw oczywiście była wstępna rozmowa, potem badania i w ogóle to co zawsze robi się na tych badaniach.  Po wszystkim dowiedziałam się, że poczekam kilka dni na wyniki. To będą najgorsze dni! Już się stresuję co wyjdzie na nich. No, ale nic! Wróciliśmy do domu i te kilka dni trzymały mnie w niepewności. Nie mogłam za bardzo skupić się na treningu, więc dostałam wolne.

Następnego dnia.
Zaraz po powrocie Igły pojechaliśmy do przychodni. Już cała zdenerwowana wchodziłam tam. Weszliśmy razem do gabinetu po kilku minutach. I oczywiście co? Dowiedziałam się, że nie wiedzą co stało się z moimi wynikami i będę musiała wszystko powtarzać ponownie! Ah... to moje szczęście. No nic! Jutro tutaj wrócę i zrobię wszystko ponownie. Następnego dnia wszystko minęło nawet dobrze. Tym razem pojechałam tam bez Krzyśka. Badania minęły dobrze i po powrocie zostałam "porwana" przez Igłę do klubu. Świetnie się bawiliśmy i trochę wypiłam, żeby "zabić" stres. Wszystko skończyło się na tym, że trochę podpita wróciłam do domu. Następnego dnia wszystko było już dobrze, ale niestety musiałam opuścić trening. Tak, w tym tygodniu ominęłam już ich kilka, ale wezmę się w garść i nadrobię te wszystkie zaległości. Po powrocie Igły i zjedzeniu wspólnej kolacji zaczęliśmy robić to co zwykle, czyli leżeć przed telewizorem, to już nasza rutyna. I nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przyjechała moja jedyna przyjaciółka - Olga. 

Trochę z nią długa historia, ale postaram się opowiedzieć ją w skrócie. Gdy trafiłam do sierocińca na początku byłam trochę osamotniona. Miałam sama pokój i ciągle w nim siedziałam. Po tym jak zostałam przeniesiona trafiłam do pokoju z Olgą i tak właśnie ją poznałam. Na początku jak nie była wredna, to była szarą myszką. Po roku byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i miałyśmy kilka obietnic. Tak wiem, ale dłuuuga historia. No byłaby dłuższa gdybym opowiedziała więcej szczegółów, ale po co? No nic! Wróćmy do nas i do wydarzeń. Olga weszła do nas wraz z jakimś chłopakiem. Igła go chyba znał, bo się z nim przywitał jakby byli już dobrymi kolegami. 
-Iwonko poznaj mojego chłopaka - Maciej! Iwona! Iwona! Maciej! -powiedziała Olga.
-Cześć! -podał mi rękę dość wysoki brunet. Ja odwzajemniłam gest. 
-A Krzysiu to jest Olga! Olga to jest Krzysztof. -jak to "Krzysztof" trochę dziwnie brzmi? Też tak sądzicie? 
-Mów mi Igła! -powiedział Krzysiu. 
-No to zapraszamy do środka! -weszli do środka i usiedli w pokoju na kanapie.
-My tylko na chwilę tutaj wpadliśmy, bo nie mamy za dużo czasu. -powiedziała Olga, gdy ja w tym czasie przygotowywałam jakieś przekąski. -No Maciek!
-Chcielibyśmy was zaprosić na nasz ... ślub. -powiedział brunet, gdy w tym czasie Olga kładła zaproszenie na stolik, a ja siadałam obok Igły.
-Gratulacje! -powiedziałam. Oni niestety musieli się już zbierać. Pozegnaliśmy się i oni wyszli z naszego mieszkania.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to kolejny napisany przy ponad 30*C, aż cud, że mi się udało i mózg mi się nie przegrzał. Dzisiejszy dzień jest trochę nie do wytrzymania, ale wiem, że niedługo nadejdzie ochłodzenie. Jedyne co mi nasuwa się teraz na myśl to "sory taki mamy klimat" jak to zwykle mówię. 
A teraz zmierzając do tematu najlepszego sportu na świecie i tego co z nim w Polsce. Jak już pewnie wiecie Ziomek zrezygnował ze zgrupowania w Bełchatowie, ale i tak ponad połowa adminów i reporterów przekręca to na to, że nie będzie go na MŚ! 

1 komentarz:

Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!