Jadę !
Otwarłam oczy. Byłam w gabinecie naszego kadrowego doktora.-Jezu. Iwona żyjesz? -powiedziała Asia.
-Tak. Żyję. -odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nawet nie wiesz jak się bałam o Ciebie.
-Eee.. tam. Nic mi się przecież nie stało. To tylko zwykłe zasłabnięcie.
-Nie byłbym tego taki pewien. -wtrącił się doktor.
-Przesadza pan. -prychnęłam.
-No nie wiem. Jesteś coraz słabsza. Przez to wszystko nikniesz w oczach. Powinnaś trochę odpocząć od treningów.
-Nie mogę! Muszę trenować. Muszę grać. Nie po to ostatnio tak harowałam, aby to wszystko zakończyć jakimś tam odpoczynkiem.
-Iwona. Proszę Cię chociaż 2 dni odpocznij. -powiedziała Asia.
-Nie, nie mogę.
-Aśka. Nie mów nic. Widzisz jaka jest uparta. Niech robi co chce, ale my Cię ostrzegaliśmy.
-Dobra. -wstałam i chwiejącym krokiem ruszyłam do pokoju. Po wyjściu z gabinetu Asia podeszła do mnie i pomogła mi dojść do pokoju.
-Iwona. Proszę Cię odpocznij trochę. Zwolnij tempo.
-Nie mogę. Musimy być najlepsze. Nie odejdę z kadry. Nie przestanę trenować.
-Ale posłuchaj mnie. Co jest dla Ciebie ważniejsze Igła, dziecko, zdrowie czy osłabienie?
-Przecież ja nie jestem zdrowa! Mam raka wiesz o tym. Nie mam szans tego wygrać.
-Iwona. Otrząśnij się. Twój rak to dopiero stopień początkowy. Urodzisz dziecko, wygrasz mecz z rakiem, a potem wygramy na boisku nie jeden mecz.
-Nie przestanę trenować z powodu zwykłego zasłabnięcia. Jedyne co mogę zrobić to zwolnić trochę na treningach.
-Jak chcesz. Jesteś uparta i ja tutaj nic nie zdziałam. -nic nie mówiąc położyłam się na łóżku tyłem do Asi i usnęłam ze zmęczenia.
Obudziłam się dopiero rano około godziny 6:30. Oczywiście od razu poszłam pod prysznic. W łazience spędziłam około 45 minut.
-Nareszcie. -powiedziała zniecierpliwiona Asia kiedy wychodziłam z łazienki. Od razu oczywiście wbiegła i zaczęła przygotowywać się na dzisiejszy dzień. Ja natomiast usiadłam na łóżku i z chwili wolnej wzięłam telefon do ręki i przeglądnęłam facebook'a. Po ponad 25 minutach razem z rozgrywającą poszłyśmy na śniadanie, a następnie na trening. Swoją drogą dzisiaj znowu strasznie się zmęczyłam. Gdy wychodziłam z hali miałam ochotę wręcz położyć się na podłodze i powiedzieć; Dalej nie idę. Ostatkami sił doczłapałam się do pokoju i wzięłam szybki prysznic, a następnie położyłam się na łóżku. Zasnęłam bardzo szybko. Obudziła mnie Asia. Poszłyśmy na stołówkę, ale jednak postanowiłam nic nie jeść. Następnym punktem w naszym planie był trening. Ten mimo wszystko był mniej wymagający niż ten poranny. Trochę ćwiczeń i mecz. Dzisiaj dawałam z siebie więcej niż wczoraj, ale ból dał za wygraną i przy początku drugiego seta zeszłam na chwilę z boiska, aby szybko połknąć jakąś tabletkę przeciw bólową. Powróciłam ponownie do gry. Kolejnego seta przegrałyśmy, następnie doprowadziliśmy do wyniku 2-2 w setach. Przy stanie 11-9 weszłam na zagrywkę. Pierwszą przyjęły na naszą stronę. Podałam do Asi, ta wystawiła, a Jula zakończyła tą akcję perfekcyjnym atakiem. Następna zagrywka źle przyjęta. Następna przyjęta była bardzo dobrze, wystawiona też, ale przeciwniczki nie przebiły się przez nasz potrójny blok. W ten sposób piłka meczowa. Ponownie idę na miejsce zagrywania. Podrzucam piłkę. Robię rozbieg i uderzam w piłkę z całej siły. Piłka przechodzi na naszą stronę. Odbiera Agata, Asia perfekcyjnie wystawia, ja uderzam ponownie z całej siły w piłkę i ...
Budzę się ponownie w gabinecie doktorskim.
-Iwona. Co ty narozrabiałaś? -pyta się mnie nasz kadrowy doktor.
-Ja? Nic.
-Jeśli coś Cię bolało to trzeba było zejść z boiska.
-Nic mnie nie bolało. -usiadłam. Już chciałam postawić pierwszy rok, ale ból dał za wygraną. Leżałam na podłodze zwijając się z bólu. Doktor zadzwonił po karetkę i próbował mi pomóc. Tym razem był to naprawdę silny ból. Ambulans przyjechał po około 20 minutach. Od razu przewieziono mnie do szpitala. Na segregacji uznałam, że lepiej będzie jak pójdę spać i tak zrobiłam. Zasnęłam mimo bólu. Obudziłam się już na jakimś oddziale. Obok mnie leżała jakaś kobieta w ciąży. Po chwili do sali wleciał Igła.
-Nic Ci nie jest? Jesteś cała? Żyjesz? -mówił tak, że ledwo nad nim nadążałam.
-Żyję. Jest dobrze.
-A z dzieckiem?
-Też. -uspokoiłam go. Po chwili do sali weszło 2 lekarzy.
-Dzień dobry. Nazywam się Anna Polak i jestem lekarzem na tym oddziale. To jest psycholog Karolina Nowak. -powiedziała szczupła kobieta w białym fartuchu.
-Pani doktor co z moją narzeczoną? -spytał się Igła.
-Spokojnie. Wszystko jest w porządku. Ale czy mogłybyśmy porozmawiać z panią Iwoną?
-Oczywiście. Ale my nie mamy przed sobą tajemnic i chciałabym, aby Igła został. -powiedziałam.
-Dobrze. -powiedziała doktor Polak. -Muszę niestety przekazać wam złe wieści. Pani poroniła. Nie mieliśmy już szans uratować dziecka. Podejrzewamy, że było to wywołane lekiem, które wzięła pani z powodu bólu podbrzusza. Przykro mi. -zaczęłam płakać. Igła próbował mnie pocieszać, ale też zaczął płakać ze mną. Przytulił mnie i razem płakaliśmy. Doktor Polak wyszła z sali.
-Przykro mi z powodu utraty dziecka. Wiem, że to dla was trudne.
-Nic pani nie wie! -krzyknęłam.
-Spokojnie. Ja wiem, że to dla was trudne. Czasem tak jest. Widocznie ktoś tak chciał.
-Igła możesz zostawić mnie samą z panią doktor?
-Już wychodzę. -powiedział Ignaczak i wyszedł.
*Perspektywa Igły*
Wyszedłem z sali i przez szybę patrzyłem co się działo. Widziałem jak Iwona rozmawia z tą całą psycholog. Widziałem jak ona to przeżywa. Widać, że pragnęła tego dziecka. Tak jak ja. Zawsze chciałem mieć dzieci. Nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Ryczałem jak dziecko. Usiadłem na krześle i twarz ukryłem w dłoniach. Nagle poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Stary będzie dobrze. -powiedział Ziomek.
-Aż taki stary nie jestem. -warknąłem.
-No to będzie dobrze mój ziomku. -powiedział rozgrywający. -Trzeba żyć dalej. Wiem, że dla was to wielka strata, ale popatrz na mnie i Agę. Ona jest we Włoszech, ja w Polsce. Nie mamy dzieci. Dobrze, że chociaż widujemy się jak jest sezon ligowy.
-Ty i Aga to co innego. -ponownie warknąłem.
-Igła do cholery ogarnij się. Wiem, że to ... -w połowie zdania zamilkł. -Powinieneś ją wspierać. Jesteś silny i wiem, że ty sobie dasz radę, ale pomyśl o niej. Ona zupełnie się załamie.
-Może i masz rację.
-Jasne, że mam rację. Ona jest dla Ciebie stworzona. A teraz leć do niej i przytul ją. -nie trzeba było długo czekać, abym wpadł do sali i bez słowa przytuliłem miłość mojego życia. Po chwili puściłem ją.
-Kocham Cię. -powiedziałem.
-Ja Ciebie też.
-Stary będzie dobrze. -powiedział Ziomek.
-Aż taki stary nie jestem. -warknąłem.
-No to będzie dobrze mój ziomku. -powiedział rozgrywający. -Trzeba żyć dalej. Wiem, że dla was to wielka strata, ale popatrz na mnie i Agę. Ona jest we Włoszech, ja w Polsce. Nie mamy dzieci. Dobrze, że chociaż widujemy się jak jest sezon ligowy.
-Ty i Aga to co innego. -ponownie warknąłem.
-Igła do cholery ogarnij się. Wiem, że to ... -w połowie zdania zamilkł. -Powinieneś ją wspierać. Jesteś silny i wiem, że ty sobie dasz radę, ale pomyśl o niej. Ona zupełnie się załamie.
-Może i masz rację.
-Jasne, że mam rację. Ona jest dla Ciebie stworzona. A teraz leć do niej i przytul ją. -nie trzeba było długo czekać, abym wpadł do sali i bez słowa przytuliłem miłość mojego życia. Po chwili puściłem ją.
-Kocham Cię. -powiedziałem.
-Ja Ciebie też.
*Perspektywa Iwony*
Po ponad 5 dniach wyszłam ze szpitala i od razu pojechałam do Szczyrka, aby móc dalej trenować. Po woli zbliżały się Mistrzostwa Świata. Musimy być w szczytowej formie. Po ostatnich przejściach mam ochotę tylko i wyłącznie trenować. Dzień i noc. Tylko siatkówka. Tylko trening.
Pierwszy dzień po powrocie spędziłam jeszcze w pokoju, ale następnego dnia tuż przed treningiem poszłam na salę, aby trochę nadrobić ostatnie dni. W ogóle się nie oszczędzałam, bo po co? Najpierw przebiegłam 10 kółek wokół sali, potem rozgrzewka i rozciąganie, a potem zaczęłam walić w piłkę, tak jakby po drugiej stronie stali moi wszyscy wrogowie. Nagle słabiej się poczułam, ale po paru sekundach wszystko przeszło i dalej odbijałam piłkę. Po nawet nie wiem jakim czasie wszyscy przyszli na salę, aby mógł rozpocząć się trening. Usiadłam na chwilę, aby odpocząć i patrzyłam na dziewczyny, które się rozgrzewały. Po ponad 15 minutach dołączyłam do nich, aby móc rozpocząć ćwiczenia. Dzisiaj wyjątkowo nie miałyśmy, aż tak ciężkiego treningu, ale to była tylko cisza przed burzą. Po około 40 minutach trener kazał nam przestać odbijać i powiedział, że idziemy na siłownię. Wszyscy bardzo się cieszyłyśmy. Naprawdę podczas drogi było słychać jęki i marudzenie, że nikomu się nie chce, ale w naszej grupie była tylko jedyna osoba, która nie marudziła. Kto? Ja! Bardzo chciałam ostro wziąć się za siebie, bo na razie słabo ze mną. Po 2 godzinach spędzonych na siłowni wróciłam do pokoju. Położyłam się, ale tylko na chwilę, bo musiałam iść do stołówki, aby zjeść obiad. Po posiłku od razu gdy tylko położyłam się na łóżku zasnęłam. Obudził mnie telefon. Tak ktoś dzwonił. A kto? Mój Krzysiek. Odebrałam. No, bo ja by tu nie odebrać od takiego chłopaka?
-Cześć kochanie. Posłuchaj jest sprawa.
-Hej. Słucham Cię jaka.
-No, więc jak wiesz. Za parę dni rozpoczynają się Mistrzostwa Świata. I chciałbym, abyś była ze mną w ten szczególny czas. Bardzo było miło gdybyś mnie wspierała.
-Igła posłuchaj wiesz, że teraz mam treningi, bo my też za prawie miesiąc lecimy na Mistrzostwa, ale może wpadnę.
-Nie może, lecz na pewno. Jak ty możesz odmówić nam? Najlepszej Reprezentacji pod słońcem.
-Reprezentacji Brazylii? Jak będą to jadę.
-Ej..
-Żartuję przecież. Oczywiście, że Reprezentacja Polski jest najlepsza.
-Zgadzasz się. Fajnie to ...
-Igła stop! Nie powiedziałam, że się zgadzam. -przerwałam mu.
-Pojedziesz z nami autobusem...
-Autobusem? Z Winiarskim? Z tym najprzystojniejszym siatkarzem na świecie?
-Nie. Z Ignaczakiem. On jest, przecież najprzystojniejszy na świecie.
-Eee.. wolałabym z Winiarskim.
-To niech on Ci załatwi bilety.
-Igła. Jadę! Z najlepszym na świecie libero Ignaczakiem. Tylko jeśli on będzie, to ja też.
-Ooo.. już ja się o to postaram, aby on był. -zaśmialiśmy się. -Przyjadę po Ciebie jutro po południu.
-Hamuj, hamuj.
-Hamuj piętą?
-Jutro zdecydowanie nie! Mistrzostwa rozpoczynają się za 4 dni. Przyjadę do was sama za 2-3 dni.
-2 dni.
-3.
-Nie możesz, bo wtedy już nas nie będzie.
-No dobra. Przyjadę za 2 dni.
-Jest. -usłyszałam w słuchawce.
-No to ja już lecę. Do zobaczenia Misiu.
-Papa kochanie. -rozłączyłam się. Nie minęło nawet kilka sekund, a już szłam na dół na obiad. Oczywiście razem z Asią. Po zjedzeniu posiłku wróciłyśmy do naszego pokoju i zaczęłyśmy leniuchować, czyli leżałyśmy na łóżkach i oglądałyśmy telewizję. Oczywiście usnęłam. Obudziła mnie jak to zwykle bywa Joanna z informacją o tym, że za parę minut trening. Wzięłyśmy torby treningowe i ruszyłyśmy do szatni. Oczywiście podczas przebierania się nie obyło się bez rozmów. Każda coś mówiła, tylko ja jak szara myszka przebierałam się nic nie mówiąc. Po przebraniu się czekałam jeszcze minutkę na Asię i obie poszłyśmy na salę. Nikogo jeszcze nie było. Usiadłyśmy na ławce i czekałyśmy, aż wszyscy przyjdą. Po 2 minutach cała kadra i sztab były na sali. Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Po rozgrzewce i rozciągnięciu się zaczęłyśmy ćwiczyć zagrywkę i przyjęcie. Szlifowałyśmy ostro, ale warto. Po około 1h 45 minutach zaczęłyśmy grać. Nasz mecz zakończył się wynikiem 3-1 dla tamtych. Po skończonym treningu poprosiłam trenera o rozmowę.
-Słucham Cię. -powiedział gdy byliśmy już po za zasięgiem wszystkich.
-Mogłabym się zwolnić na kilka dni.
-A z jakiego to powodu?
-Ponieważ jadę na Otwarcie Mistrzostw Świata.
-Ale nie musisz się zwalniać, bo na ten czas przenosimy się do Warszawy. Dziewczyny też idą na Otwarcie.
-Naprawdę?
-Tak. Nie słyszałaś jak cały czas o tym plotkowały w szatni.
-Nie. Raczej byłam zajęta przygotowywaniem się na trening. -nastała cisza. -To ja już pójdę. Do zobaczenia.
-Do zobaczenie. -powiedział kiedy zaczęłam się oddalać. Gdy tylko wpadłam do pokoju od razu sięgnęłam za telefon. Wybrałam numer Igły i po 4 sygnałach odebrał.
-Cześć Kotuś. Przepraszam, że dzwonię, ale mam super wiadomość.
-Słucham jaką?
-Kadra żeńska też jedzie na Otwarcie Mistrzostw.
-Ale ty jedziesz z nami.
-Nie. Jadę z dziewczynami.
-Nie. Jedziesz z nami.
-Nie z dziewczynami.
-To zrobimy tak. Wy przyjedziecie. Spotkamy się. A na Narodowy pojedziesz z nami. Ok?
-Okej. -rozmawialiśmy jeszcze 10 minut, ale musieliśmy oboje kończyć, ponieważ zbliżała się pora kolacji.
O i proszę kolejny.
Mam do was prośbę. Jeśli czytasz to skomentuj, a tym samym zmotywujesz mnie do dalszego pisania.
Pierwszy dzień po powrocie spędziłam jeszcze w pokoju, ale następnego dnia tuż przed treningiem poszłam na salę, aby trochę nadrobić ostatnie dni. W ogóle się nie oszczędzałam, bo po co? Najpierw przebiegłam 10 kółek wokół sali, potem rozgrzewka i rozciąganie, a potem zaczęłam walić w piłkę, tak jakby po drugiej stronie stali moi wszyscy wrogowie. Nagle słabiej się poczułam, ale po paru sekundach wszystko przeszło i dalej odbijałam piłkę. Po nawet nie wiem jakim czasie wszyscy przyszli na salę, aby mógł rozpocząć się trening. Usiadłam na chwilę, aby odpocząć i patrzyłam na dziewczyny, które się rozgrzewały. Po ponad 15 minutach dołączyłam do nich, aby móc rozpocząć ćwiczenia. Dzisiaj wyjątkowo nie miałyśmy, aż tak ciężkiego treningu, ale to była tylko cisza przed burzą. Po około 40 minutach trener kazał nam przestać odbijać i powiedział, że idziemy na siłownię. Wszyscy bardzo się cieszyłyśmy. Naprawdę podczas drogi było słychać jęki i marudzenie, że nikomu się nie chce, ale w naszej grupie była tylko jedyna osoba, która nie marudziła. Kto? Ja! Bardzo chciałam ostro wziąć się za siebie, bo na razie słabo ze mną. Po 2 godzinach spędzonych na siłowni wróciłam do pokoju. Położyłam się, ale tylko na chwilę, bo musiałam iść do stołówki, aby zjeść obiad. Po posiłku od razu gdy tylko położyłam się na łóżku zasnęłam. Obudził mnie telefon. Tak ktoś dzwonił. A kto? Mój Krzysiek. Odebrałam. No, bo ja by tu nie odebrać od takiego chłopaka?
-Cześć kochanie. Posłuchaj jest sprawa.
-Hej. Słucham Cię jaka.
-No, więc jak wiesz. Za parę dni rozpoczynają się Mistrzostwa Świata. I chciałbym, abyś była ze mną w ten szczególny czas. Bardzo było miło gdybyś mnie wspierała.
-Igła posłuchaj wiesz, że teraz mam treningi, bo my też za prawie miesiąc lecimy na Mistrzostwa, ale może wpadnę.
-Nie może, lecz na pewno. Jak ty możesz odmówić nam? Najlepszej Reprezentacji pod słońcem.
-Reprezentacji Brazylii? Jak będą to jadę.
-Ej..
-Żartuję przecież. Oczywiście, że Reprezentacja Polski jest najlepsza.
-Zgadzasz się. Fajnie to ...
-Igła stop! Nie powiedziałam, że się zgadzam. -przerwałam mu.
-Pojedziesz z nami autobusem...
-Autobusem? Z Winiarskim? Z tym najprzystojniejszym siatkarzem na świecie?
-Nie. Z Ignaczakiem. On jest, przecież najprzystojniejszy na świecie.
-Eee.. wolałabym z Winiarskim.
-To niech on Ci załatwi bilety.
-Igła. Jadę! Z najlepszym na świecie libero Ignaczakiem. Tylko jeśli on będzie, to ja też.
-Ooo.. już ja się o to postaram, aby on był. -zaśmialiśmy się. -Przyjadę po Ciebie jutro po południu.
-Hamuj, hamuj.
-Hamuj piętą?
-Jutro zdecydowanie nie! Mistrzostwa rozpoczynają się za 4 dni. Przyjadę do was sama za 2-3 dni.
-2 dni.
-3.
-Nie możesz, bo wtedy już nas nie będzie.
-No dobra. Przyjadę za 2 dni.
-Jest. -usłyszałam w słuchawce.
-No to ja już lecę. Do zobaczenia Misiu.
-Papa kochanie. -rozłączyłam się. Nie minęło nawet kilka sekund, a już szłam na dół na obiad. Oczywiście razem z Asią. Po zjedzeniu posiłku wróciłyśmy do naszego pokoju i zaczęłyśmy leniuchować, czyli leżałyśmy na łóżkach i oglądałyśmy telewizję. Oczywiście usnęłam. Obudziła mnie jak to zwykle bywa Joanna z informacją o tym, że za parę minut trening. Wzięłyśmy torby treningowe i ruszyłyśmy do szatni. Oczywiście podczas przebierania się nie obyło się bez rozmów. Każda coś mówiła, tylko ja jak szara myszka przebierałam się nic nie mówiąc. Po przebraniu się czekałam jeszcze minutkę na Asię i obie poszłyśmy na salę. Nikogo jeszcze nie było. Usiadłyśmy na ławce i czekałyśmy, aż wszyscy przyjdą. Po 2 minutach cała kadra i sztab były na sali. Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Po rozgrzewce i rozciągnięciu się zaczęłyśmy ćwiczyć zagrywkę i przyjęcie. Szlifowałyśmy ostro, ale warto. Po około 1h 45 minutach zaczęłyśmy grać. Nasz mecz zakończył się wynikiem 3-1 dla tamtych. Po skończonym treningu poprosiłam trenera o rozmowę.
-Słucham Cię. -powiedział gdy byliśmy już po za zasięgiem wszystkich.
-Mogłabym się zwolnić na kilka dni.
-A z jakiego to powodu?
-Ponieważ jadę na Otwarcie Mistrzostw Świata.
-Ale nie musisz się zwalniać, bo na ten czas przenosimy się do Warszawy. Dziewczyny też idą na Otwarcie.
-Naprawdę?
-Tak. Nie słyszałaś jak cały czas o tym plotkowały w szatni.
-Nie. Raczej byłam zajęta przygotowywaniem się na trening. -nastała cisza. -To ja już pójdę. Do zobaczenia.
-Do zobaczenie. -powiedział kiedy zaczęłam się oddalać. Gdy tylko wpadłam do pokoju od razu sięgnęłam za telefon. Wybrałam numer Igły i po 4 sygnałach odebrał.
-Cześć Kotuś. Przepraszam, że dzwonię, ale mam super wiadomość.
-Słucham jaką?
-Kadra żeńska też jedzie na Otwarcie Mistrzostw.
-Ale ty jedziesz z nami.
-Nie. Jadę z dziewczynami.
-Nie. Jedziesz z nami.
-Nie z dziewczynami.
-To zrobimy tak. Wy przyjedziecie. Spotkamy się. A na Narodowy pojedziesz z nami. Ok?
-Okej. -rozmawialiśmy jeszcze 10 minut, ale musieliśmy oboje kończyć, ponieważ zbliżała się pora kolacji.
O i proszę kolejny.
Mam do was prośbę. Jeśli czytasz to skomentuj, a tym samym zmotywujesz mnie do dalszego pisania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!