piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 13

 Mistrzostwa czas zacząć !
Około godziny 14:45 poszłyśmy jeszcze na stołówkę. Nałożyłyśmy sobie obiad na talerz i usiadłyśmy przy stoliku po prawej stronie. Po chwili stado 2-metrówców rzuciło się po talerze, a potem po jedzenie. Igła wszedł ostatni. Sam. Na twarzy nie miał jak to zwykle banana. Był smutny. Coś go gnębiło. Stał i wpatrywał się w jedzenie. Wstałam, aby podejść do niego, ale nagle weszła Żaneta. Zamarłam. Obserwowałam jej każdy ruch. Podeszła do Igły. Zaśmiała się. On jednak nadal był przygnębiony. Nałożyła sobie jedzenie i podeszła do najgłośniejszego stolika siatkarzy.
-Cześć chłopcy. Można się dosiąść? -spytała tak słodkim głosikiem, że zachciało mi się zwymiotować to co zdążyłam zjeść.
-Jak widzisz nie ma tutaj miejsca dla Ciebie. -powiedział stanowczo Andrzej.
-A tam? -wskazała palcem na wolne miejsce.
-A tamto jest zajęte. Nie dla Ciebie. -odeszła. Na twarzy miała wymalowaną złość. Usiadła przy stoliku obok nas. Igła nadal stał się zastanawiał nad jedzeniem.
-Iwona! Dawaj! -usłyszałam zza pleców Asię. Podeszłam do Ignaczaka.
-Igła możemy porozmawiać.
-Oczywiście. -odpowiedział. W jego oczach było widać smutek.
-Ale nie tutaj.
-To chodźmy do mojego pokoju. Tam będzie spokój. -powiedział. Wyszliśmy z stołówki i poszliśmy w stronę windy. Wcisnął odpowiedni guzik. Czekaliśmy parę sekund na to, aż będziemy mogli znaleźć się w drodze do jego pokoju. Po 2 minutach siedziałam u niego na łóżku. Siedział na przeciwko mnie. Myślał o tym co miał powiedzieć. W pokoju panowała niezręczna cisza.
-Igła. -przerwałam ciszę.
-Iwono. Ja Cię chciałem przeprosić. Żaneta nic dla mnie nie znaczy. To tylko koleżanka. -ostatnie zdanie cały czas słyszałam w głowie. "To tylko koleżanka". To tak się zaczyna. Tak się mówi. Najpierw koleżanka, a potem ...
-Krzysiek ja wiem, że ty mówisz na nią koleżanka, ale ja wiem jak to będzie potem. -wstałam i podeszłam do okna. Patrzyłam przez okno na jeżdżące auta.
-Ty nie rozumiesz.
-Czego nie rozumiem? -odwróciłam się i zobaczyłam kilka porozrzucanych butelek obok łóżka, na którym siedział.
-Ja, ja .. -próbował coś powiedzieć, ale sam nie wiedział co.
-A to co to znaczy? -wskazałam palcem na butelki.
-Chwila słabości. -odpowiedział.
-Chyba dni słabości. I pewnie jeszcze z nią. Żanetą. Co ona ma w sobie czego ja nie mam?
-Ona nie jest tobą. Kocham tylko ... -przerwał w połowie zdanie. Wstał. Stanął na wprost mnie.
-Kogo kochasz? Ją. Wiem o tym. Nie mamy o czym rozmawiać. -chciałam go ominąć i wyjść. Złapał mnie.
-Kocham tylko i wyłącznie Ciebie. Kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem zakochałem się.
-Puść mnie! -krzyknęłam. On nie miał takiego zamiaru. Przytulił mnie mocno. -Puść mnie!
-Nie. Właśnie w moich rękach trzymam cały mój świat i nie mam zamiaru go puszczać. Inaczej moje kruche serce pęknie. -po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. -Kocham Cię i zawsze będę. Kocham Cię od pierwszego momentu, gdy Ciebie ujrzałem. Nigdy nie przestanę. - w tym momencie próbowałam powstrzymywać się od zaczęcia płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Łzy leciały mi strumieniami.
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego piłeś?
-Nie dałem rady. Tęskniłem za tobą. Byłem słaby i nadal jestem. Nie potrafiłem żyć z myślą, że ... -zaczął płakać, a podobno chłopaki nie płaczą.
-Igła. Spokojnie. Uspokój się. -przestał płakać.
-Ale, ale ty ...
-Kocham Cię. -powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Mój ulubiony uśmiech. Po chwili libero musnął moje usta. Staliśmy wtuleni w siebie. Tą romantyczną chwilę przerwał nam Ziomek.
-Igła. Otwieraj! -Krzysiek niechętnie podszedł do drzwi i je otworzył. Żygadło wparował do pokoju. -Szykuj się. Zaraz jedziemy. Świat na nas czeka!
-Ktoś w końcu musi wygrać Mistrzostwa..
-To ja pójdę. Zobaczymy się później. -dałam buziaka w Ignaczakowy policzek.
-Zaczekaj. -Krzysiek poszukał coś w swojej torbie i wręczył mi swoją koszulkę.
-Dziękuję. -wyszłam. Gdy tylko weszłam do pokoju Asia zaczęła zasypywać mnie różnymi pytaniami.
-Aśka pogadamy potem. Muszę przygotować się. -po tych słowach rozgrywająca usiadła na łóżku, a ja zaczęłam biegać po pokoju. Ubrałam koszulkę z numerem "16" i nazwiskiem "Ignaczak". Dodatkowo założyłam czarne rurki i białe Conversy do kostek. O 16:10 miałyśmy zbiórkę pod hotelem, a następnie wsiadłyśmy do autokaru. Pod Narodowym byłyśmy około 17:20. No cóż. Jak widać dużo ludzi kocha siatkówkę i takiej okazji jak Inauguracja na Stadionie do piłki nożnej nie szło przeoczyć. Gdy wchodziłyśmy na płytę główną przeszły mnie ciarki. Większość miejsc była zajęta. Tłumy ludzi czekały na Orzełki, ale znalazło się też trochę kibiców Reprezentacji Serbii. O 18:00 zaczął się pokaz. Ceremonia otwarcia była wręcz idealna. Po całej ceremonii na Stadion przyjechali chłopacy, którego tego wieczoru mieli stoczyć pierwszy bój o punkty z Serbami. Gdy Reprezentacja Serbii rozgrzewała się po prezentacji, na Narodowy przyjechali Orzełki. Podczas prezentacji widać było, że cieszyli się, ale i zarazem byli zdenerwowani, co niby na pierwszy rzut oka nie było widać. Najpierw na boisko wbiegli Piotrek, Winiar, Konarski, a potem już sami wiecie kto. Gdy usłyszałam nazwisko, które widniało na tyle mojej koszulki od razu moje serce szybciej zabiło. Krzysiek wbiegł na boisko cały uśmiechnięty, a ja klaskałam mu jak najlepiej. Widać, że był bardzo szczęśliwy. Natomiast mi chciało się płakać, jak i cieszyć się z nim tym wielkim przeżyciem.

*Perspektywa Igły*
"Powiem wam, że nigdy nie czułem się bardziej wyjątkowo niż w trakcie prezentacji. Nogi miałem miękkie, jakby to był co najmniej debiut w teatrze marzeń. Chciałem, aby ta chwila trwała długo, najlepiej wiecznie. Wbiegając pomyślałem, że zrobię dwa kroki w przód i trzy w tył, by jak najdłużej celebrować ten moment." ~Fragment z felietonu Krzysztofa Ignaczaka dla Przeglądu Sportowego. <link>

*Perspektywa Iwony*
Po prezentacji zawodnicy zaczęli się rozgrzewać. Następnie odsłuchaliśmy hymnu Serbii, a następnie 60 tysięcy ludzi odśpiewało najpiękniej jak tylko to jest możliwe, a cappella "Mazurka Dąbrowskiego". Wtedy poczułam magię tego miejsca. Tego spotkania. Te Mistrzostwa będą nie zapomniane. Wszyscy będą o nich mówić. Na całym świecie. Najlepsze w historii ludzkości Mistrzostwa Świata. 
Po odśpiewaniu hymnu państwowego przyszedł czas na poznanie pierwszej szóstki. 
Na przyjęciu Winiarski, Kurek, Atak: Wlazły. Środek: Kłos, Nowakowski. Rozegranie: Zagumny. Libero: Ignaczak. 
Przed meczem myślałam, że będzie trudny i Serbowie nie dają Orłom z Polski wygrać. Jednak los chciał inaczej. Mecz Polacy wygrali bez trudu 3-0. 
Po meczu podbiegłam do barierek. Tam gdzie Krzysiek rozdawał autografy. Przecisnęłam się przez innych kibiców. Z torby wyciągnęłam jakąś kartkę i trzymałam ją w rękach.
-Panie Krzyśku. Mogę prosić o autograf. 
-Jasne. -wziął kartkę. -Dla kogo ma być?
-Dla Iwony. -spojrzał na mnie.
-Podejdź do mnie bliżej dziewczyno. -podeszłam do niego. On przytulił mnie. Po chwili znajdowałam się za barierką obok niego. Po ponad 5 minutach Igła poszedł do szatni. Ja natomiast odbijałam piłkę z Arkiem Wlazłym i Oliwierem Winiarskim. Bardzo przyjemnie było z nimi trochę poodbijać. Mimo, że są młodzi to zawstydzili, by niejednego gimnazjalistę. Talent po ojcach już odziedziczyli.

Do hotelu wróciliśmy około 24:00. Tam było już totalne szaleństwo. Siatkarze tańczyli i śpiewali, a my przyglądałyśmy się im z uśmiechem. Nagle Igła porwał mnie do tańca. Andrzej zaprosił Asię. Ci co mieli partnerki to z nimi tańczyli. A nasz Agata została zaproszona do tańca z Rafałem Buszkiem. Wszyscy świetnie się bawili do godziny 2:00. O tej godzinie właśnie przyszedł Stephane wraz z Makowskim. 
-Chlopaki ja was na prawde prosze. Idzicie juz spac. 
-A wy moje kochane dziewczynki łóżeczka czekają. -na te słowa dziewczyny, jak i chłopaki ze spuszczonymi głowami poszliśmy do swoich pokoi. Na schodach Winiarski zaśpiewał swoją ulubioną piosenkę, którą zadebiutował na YouTube i w Xfajtersach - "Gotye - Somebody That I Used To Know". <link>
Po powrocie do pokoju, chciałam iść do łazienki niestety pukanie do drzwi mi w tym przeszkodziło. Otwarłam i moim oczom ukazał się nie kto inny jak ... tak, Krzysztof Ignaczak!
-Nie dałem Ci całusa na dobranoc. -powiedział i musnął moje usta. -I jeszcze na pożegnanie. -powtórzył poprzednią czynność. -I jeszcze raz na pożegnanie, bo teraz nie będziemy się widzieć przez długi czas. -kolejny raz jego usta dotknęły moich ust.
-Kocham Cię. -powiedziałam.
-Żegnaj. -powiedział i odszedł. Tak po prostu odszedł. Poszedł do swojego pokoju znajdującego się na piętrze niżej.
Swoją drogą po jego odejściu w końcu poszłam wziąć upragniony prysznic. Po odświeżeniu się poszłam spać o 3:00 w nocy.
Obudziłam się, a raczej obudzili mnie Kłos i Wrona, którzy biegali po całym hotelu pukając do każdych drzwi. Wyszłam w piżamie na hol. Nie było ich. Poszłam piętro niżej. Tam zobaczyłam coś w co nie mogłam uwierzyć...

Kolejny..? Tak kolejny! Nawet nie wierzę w jakim tempie idzie mi to pisanie. Niby cały czas coś próbuję dopisywać, aby tworzyła się jakaś historia, która jest wymysłem tylko i wyłącznie mojego mózgu. Oczywiście mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do motywowania mnie przez pisanie komentarzy, nawet by i z anonima :))

2 komentarze:

  1. Jak zawsze suuper ;p Zresztą to już wiesz xd I czekam na następny(szybko) ;p ;* A i dłuugi < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. A i zapomniałabym- Igła i Iwona awwww *,* Suuper ; *

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!