Dam radę?
Dzisiaj mamy ostatnie 2-3 treningi przed męskimi Mistrzostwami Świata. Wstałam o 6;30. Ubrałam się już na trening, a potem poszłam oczywiście z Asią na śniadanie. W drodze na trening po drodze spotkałam Maję i zagadałyśmy się stojąc w miejscu. Spóźniając się na trening tym samym dostałyśmy karę. Musiałyśmy przebiec dodatkowe 10 kółek. Następnie zaczęłyśmy ćwiczyć. Najpierw po jednej stronie była akcja, a potem po drugiej. Zaczynałyśmy od zagrywki, przyjęcie, rozegranie i wystawa, blok, obrona i tak w kółko. Dzisiaj trenerzy postanowili skupić się na rozegraniu, ataku oraz bloku. Poranny trening dzisiaj trwał 3,5 godziny. Po powrocie do pokoju usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana. Zalogowałam się na Facebook'u. Przeglądnęłam go. Nic ciekawego. Potem zadzwonił do mnie Igła. Rozmawialiśmy 0,5 godziny. Następnie zjadłam obiad i odpoczęłam trochę. Drugi trening był już lżejszy. Grałyśmy jak zwykle. Dzisiaj wyjątkowo źle mi szło. Rzekłabym okropnie. Beznadziejnie. Nic mi nie wychodziło. Jakby mnie coś opętało. W ogóle nie potrafiłam przyjąć piłki, zaatakować czy obronić. Przy stanie 19:9 dla przeciwniczek zeszłam z boiska i może nawet lepiej. Załamałam się. Twarz ukryłam w ręce i myślałam co się dzisiaj ze mną stało. Po chwili usiadł obok mnie II trener, Wiesław Popik.-Nie przejmuj się. Każdemu zdarza się gorszy dzień.
-Mi nie powinny.
-Ciekawe czemu. Widziałaś jak wczoraj koszmarnie grała Aga. -zaśmialiśmy się. -Nie powinnaś się przejmować, bo tym do niczego nie dojdziesz. Jutro jedziemy na Mistrzostwa i będzie fajnie.
-No może i ma pan rację, ale ostatnio wszyscy mnie pocieszają i mi mówią, że nie powinnam się przejmować, ale ja tak nie potrafię. Ostatnio dużo się wydarzyło i jeszcze wiele może się zdarzyć.
-No widzisz. A ty się przejmujesz jakimś tam złym dniem. Jeszcze zobaczysz jak Igła i chłopaki zdobywają Mistrzostwo Świata (:D). -nic nie mówiąc uśmiechnęłam się do niego. -A teraz zmykaj do szatni.
-Dziękuję. -powiedziałam i pobiegłam do szatni. Tam oczywiście jak zwykle dziewczyny nawijały o wszystkim i o niczym. Po wzięciu prysznica i przebrania się, poszłam do pokoju jak zwykle. Zadzwoniłam do Igły, musiałam. Niestety nie odebrał. Zadzwoniłam jeszcze 2 razy i dalej nie odebrał. Wybrałam numer do jego przyjaciela z pokoju - Łukasza. Ten odebrał.
-Cześć Ziomek. Nie wiesz co dzieje się z Igłą? Nie odbiera ode mnie.
-O hej. Znaczy się ... nie wiem jak Ci to powiedzieć.
-Gadaj !
-No, bo Igła jest teraz na masażu.
-I tego mi nie chciałeś powiedzieć?
-On jest na masażu u nowej stażystki.
-Ładna?
-Śliczna.
-Ziomek przypominam Ci, że masz żonę, która jest jedną z najśliczniejszych kobiet na świecie.
-No wiem. Ale tylko mówię. -w tym momencie słyszałam jak Igła wchodzi do pokoju.
-Nawet nie wiesz jak ta Laura potrafi zrobić niesamowity masaż. Najlepszy na świecie. Ostatnio tego było mi trzeba. Nigdy nie widziałem lepszej kobiety, która ... -usłyszałam głos Igły w słuchawce. Poczułam ukłucie w sercu.
-Iwona. -powiedział rozgrywający do telefonu.
-Naprawdę jest taka ładna i tak niesamowita?!
-Nie.
-Nie kłam! -krzyknęłam na Łukasza.
-Iwona. Spokojnie. -powiedział Żygadło.
-Daj mi telefon. -powiedział Igła. -Iwonko. Kochanie.
-Czego chcesz?
-Ej... O co Ci chodzi?
-O nic.
-Misiek.
-Spadaj.
-Oddawaj mi telefon Igła. -krzyknął Łukasz. Ja w tym momencie rozłączyłam się. Następnie Igła zaczął dzwonić, ale ja odrzucałam połączenie i tak 5 razy.
Asi nie było w pokoju. Była pewnie u Agaty. Poszłam do łazienki. Ściągnęłam plastikową obudową w kwiatki z mojego telefonu. Jeszcze tutaj była. Wzięłam stal do ręki. Żyletka. Jeden ruch. Jedno pociągnięcie. Inni pewnie nie będą za mną płakać. Nikt nie będzie o mnie pamiętał. Nie nie mogę. Żyję po to, aby grać w siatkówkę. A może jednak nie. Może powinnam zginąć. Nie mogę! Mogę. Nie mogę. -biłam się z myślami i płakałam. Wzięłam telefon do ręki. Wybrałam numer Asi. Odebrała niemalże od razu.
-Asia. Przyjdź szybko. -płakałam i mówiłam. Nie minęło nawet 10 sekund, a rozgrywająca już była w pokoju. Weszła do łazienki.
-Iwona! Nawet tego nie rób! -zaczęłam jeszcze bardziej płakać. -Oddaj mi to! -podeszła do mnie i wzięła mi żyletkę z ręki. -Kochanie. Nigdy już tego cholerstwa nie bierz do ręki.
-Ale, ale ...
-Nie załamuj się. Chodź pójdziemy poodbijać na salę.
-No dobra. -przebrałyśmy się. Wychodząc z pokoju Asia dokładnie zamknęła go na klucz. Najpierw udałyśmy się na stołówkę, ale jakoś nie miałam ochoty jeść. Po 20 minutach poszłyśmy na salę. Wzięłyśmy mikasę i zaczęłyśmy odbijać przez siatkę. Asia stała po drugiej stronie. Czasami zdarzyło się, że zamiast odbić, atakowałam, a Asia blokowała lub broniła. Nie czułyśmy upływu czasu. Świetnie się bawiłyśmy i dużo śmiałyśmy. Zapomniałam o całym świecie. O tym, że niedawno straciłam dziecko. O tym, że Igła. O tym, że chciałam się pociąć, zabić.
Zmęczone opadłyśmy na podłogę obok siebie.
-Asia dziękuję.
-Nie ma za co.
-Dzięki tobie zapomniałam o wszystkich ostatnich wydarzeniach.
-Siatkówka lekiem na wszystko.
-Cieszę się, że Ciebie poznałam i, że jesteś ze mną.
-To ja powinnam Ci dziękować, że to ty ze mną wytrzymujesz. -zaczęłyśmy się śmiać. Nagle nasze śmiechy przerwał rozdzwoniony telefon Asi, który leżał na ławce. Rozgrywająca pobiegła po niego i odebrała.
-Tak, słucham? -uśmiech Asi momentalnie znikł. Zamarła. -Odczep się ode mnie. Spadaj. Zniknij z mojego życia. Spierdalaj. -rozłączyła się tak jakby miała dość dzwoniącego. Wstałam i podeszłam do niej.
-Asiu coś się stało?
-On się stał. -usiadła na ławce, schowała twarz w rękach i zaczęła płakać.
-Spokojnie. Opowiedz mi co się stało. -wow. Pierwszy raz miałam komuś pomóc.
-On, on .. robi wszystko, aby uprzykrzyć mi życie.
-Ale kto?
-Nie wiem. Sama naprawdę nie wiem kto. Ciągle dzwoni. Mówi, że mnie kocha. A ja go nawet nie znam.
-Naprawdę chciałabym Ci pomóc, ale nie wiem jak. -nie mogłam uwierzyć, że pod tą uśmiechniętą zawsze twarzą skrywa się jakaś tajemnica. -Może zmienisz numer?
-To nic nie da.
-Oj.. zobaczysz. W miarę moich możliwości spróbuję Ci pomóc. Tylko nie załamuj się i nie rób wszystkiego tak pochopnie jak ja. -zaśmiałyśmy się. Otarłam jej łzy z policzków. -A teraz wstawaj wracamy do pokoju.
-A tak w ogóle to, która godzina? -spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu. -Już 23:00.
-Co? -zaczęłyśmy się śmiać. -Po woli chyba trzeba wracać do pokoju. Jutro wstajemy o ... wolę nie mówić, o której jutro wstajemy.
-Zapomniałam. W końcu jedziemy na Inaugurację Mistrzostw. Chodźmy już. -wstałyśmy i poszłyśmy do naszego mieszkanka. O dziwo drzwi były otwarte, a przecież dobrze pamiętam, że Aśka zamykała dokładnie na klucz. Weszłyśmy do środka. Wszystko dokładnie sprawdziłyśmy, ale na szczęście nic nie zginęło.
Poszłam wziąć prysznic, żeby się odprężyć. Przed pójściem spać ustawiłam budzik na godzinę 5:00.
Następnego dnia wstałam cała podekscytowana. Ubrałam swoje dresy, jakąś koszulkę, bluzę i oczywiście zabrałam telefon z słuchawkami. Założyłam buty na swoje stopy i wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz. Wyszłam z ośrodka. Przebiegłam kawałek słuchając piosenki '1 moment' i nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Ściągnął mi słuchawki. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, ponieważ miał kaptur zasłaniający twarz i do tego miał na ustach chustę, jak to kibole zwykle mają. Złapał mnie za bluzę.
-Nic nie mów. Nie krzycz, bo pożałujesz. -kiwnęłam twierdząco głową na znak, że go zrozumiałam. Był wysoki. Tylko do udało mi się dostrzec. -A teraz słuchaj. Odczep się od Asi. Ona jest moja i nic Ci do tego. Jeśli cokolwiek spróbujesz zrobić w tej sprawie to pożałujesz tego. Dotarło?! -ponownie kiwnęłam głową twierdząco. -A teraz spadaj. -puścił moją bluzę, a ja szybko pobiegłam. Jak najdalej od niego. Wróciłam do ośrodka około 6:15. Wzięłam kartkę i napisałam na niej: Aśka. On naszedł mnie dzisiaj podczas biegania. Chciał, abym się od Ciebie odczepiła. Musimy zadzwonić na policję, oni muszą go złapać.
Złożyłam kartkę i włożyłam do kieszeni. Cały czas trzęsłam się i czekałam na Asię w stołówce. Dziewczyny już siedziały przy swoich stolikach. Ja siedziałam nadal sama i czekałam na Asię. Po chwili dołączyła do mnie Agata. Opowiedziałam jej całą sytuację szepcząc jej do ucha. Jako, że była naszą najlepszą przyjaciółką musiała wiedzieć. Postanowiła nam pomóc. Po chwili dołączyła do nas Aśka. Nic nie mówiąc próbowałam jej nic nie mówiąc. Po posiłku dziewczyny poszły przygotować się na trening, za to ja z libero poszłyśmy trochę zdobyć kilka informacji. Na razie postanowiłyśmy nie zawiadamiać policji, działając na własną rękę. Popytałyśmy trochę sprzątaczek i strażników. Coś tam się dowiedziałyśmy.
Po przyjściu na salę ponownie dostałam karę wraz z Agatą. Tym razem 15 kółek. Trening był mało wykańczający przed podróżą. Po powrocie z treningu zaczęłyśmy się pakować. Spakowałyśmy kilka rzeczy, ponieważ za parę dni ponownie tutaj przyjedziemy. Wyszłyśmy z pokoju i porządnie zamknęłyśmy go na klucz. Sprawdziłyśmy jeszcze kilka razy przed wyjściem czy wszystko dokładnie jest zamknięte, drzwi także sprawdziłyśmy kilka razy. Bezpieczeństwo jest podstawą. Poszłyśmy na parter i wyszłyśmy z ośrodka. Wszyscy oczywiście czekali na nas. Trener jeszcze nas policzył jakby coś, potem włożyłyśmy nasze torby do schowka czy bagażnika i wsiedliśmy do autokaru. Usiadłam z tyłu z prawej strony, a po drugiej stronie usiadła Asia. Przede mną usiadła Agata. Oczywiście na uszy założyłam słuchawki firmy Sony. Słuchałam przeróżnych piosenek.
Droga cały czas mi się dłużyła, dlatego postanowiłam skorzystać z Facebook'a. Włączyłam Internet w telefonie i zalogowałam się w aplikacji. Przeglądając aktualności dostałam od kogoś wiadomość na Messengerze. Jak się po chwili okazało wiadomość tą wysłała siedząca przede mną libero.
-Hej. Jak tam?
-Mamy idealne drogi.
-Haha...
-Wiesz może za ile będziemy?
-Nie wiem, ale przed nami jeszcze daleka droga... A co robimy ze sprawą Aśki?
-A masz jakiś pomysł?
-Nie mam, ale może pogadamy z nią?
-Nie możemy. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ten człowiek założył jakiś podsłuch, bo skąd by wiedział, że ona mi o wszystkim opowiedziałam.
-Możliwe...
-A może pogadamy z innymi dziewczynami, może ze sztabem?
-Na razie lepiej dla wszystkich będzie jak nic nie będziemy mówić nikomu nic. Niedługo wyjeżdżamy do Włoch, a potem Asia tam zostanie i będzie tam grała w klubie.
-Miejmy nadzieję, że nie pojedzie tam za nią, bo inaczej tego pożałuje. -na tym skończyła się nasza rozmowa, ponieważ musiałyśmy coś zjeść. Stanęłyśmy w jakieś restauracji. Oczywiście jak na sportowców przystało na obiad zdrowe jedzenie. Nie wiem dokładnie co nam podali, ale była to jakaś zielenina i mięso.
Po skończonym posiłku mamy jeszcze chwilkę dla siebie, więc niektóre czekają na dworze, siedząc na ławce i rozkoszując się słońcem, a inne w tym ja są w łazience. Po ponad 10 minutach musimy już zasiąść na swoich miejscach w autokarze. Ostatnie sprawdzenie czy żadna nie zagubiła się w toalecie i ruszamy. Podczas drogi uznaję, że jestem trochę zmęczona, więc zakładam słuchawki na uszy i zasypiam. Budzę się dopiero około 60 km przed Warszawą. Jestem cała podekscytowana, jak prawie cały autokar. Około 14:10 byłyśmy pod hotelem. Pod tym, w którym spędzając czas aktualnie siatkarze męskiej Reprezentacji. Po odebraniu swojej torby zmierzam w stronę drzwi. Odbieram klucz i razem z Asią wsiadamy do windy. W trakcie naszej drogi na 4 piętro winda zatrzymuje się i wsiada do niej on..
Kto? Nie, spokojnie nie Igła. Odetchnęłam z ulgą, jak tylko zobaczyłam Andrzej. Od razu rzucam mu się na szyję.
-Cześć Wronka.
-Ty tutaj?
-Jak widać.
-Szalona. -zaśmialiśmy się. -A ty pewnie jesteś ta niesamowita rozgrywająca Joanna Wołosz. Andrzej jestem. -podaje rękę Asi.
-Asia. To ty jesteś ten niesamowity środkowy.
-No tak. Powiem wam coś w tajemnicy. Jestem lepszy nawet od tego Kłosa. -zaczęliśmy się nie śmiać. Wszyscy w dobrych humorach wysiedliśmy z windy na 4 piętrze. Asia razem z Andrzejem w dobrych nastojach idą do pokoju, a ja zamarłam w miejscu widząc jakąś postać odwróconą do mnie bokiem. Stoi przed drzwiami. Po budowie ciała i fryzurze poznają to już on. Nie sądziłam, że tak szybko go zobaczę. On nawet nie zwrócił na nas uwagi. Nagle z pokoju wychodzi jakaś blondyna. On ją przytula. Mówi jej coś śmiesznego i oboje zaczynają się śmiać. Obejmuje ją i idą razem w naszą stronę. Nagle patrzy wprost przed siebie i oboje patrzymy sobie prosto w oczy. Szybko się od niej odsuwa i podbiega do mnie.
-Iwonko kochanie. -nic nie mówiąc najchętniej dałabym mu z liścia, ale nie będę się pogrążać. Mijam jego i jak najszybciej udaję się do mojego pokoju i zamykam go na klucz. Osuwam się na podłogę. Łzy lecą mi strumieniami po policzkach. Nagle obok mnie znajdują się oni już w gorszych humorach niż tu wchodzili. Próbują mnie pocieszyć, ale ja nawet nie słyszę co oni do mnie mówią. Po chwili emocje opadają i zaczynam słuchać Asi i Andrzeja.
-Kotku co się stało? -mówi Asia, widząc, że już przestaję płakać.
-On, on ...
-Nie chcieliśmy Ci o tym mówić..
-O czym?! O tym, że mnie zdradza?! -wybucham.
-Nie, nie o tym.
-To o czym?! -krzyczę.
-On od dawna upija się. To nie ten Igła. Zmienił się pod wpływem tej, jak jej tam.. A no tak, Żaneta Popiwczak. Ona zupełnie zmieniła go przez kilka dni. Po stracie waszego dziecka, dzięki niej się nie załamał. Tak nam mówił. To alkohol go tak zmienił. Teraz często chodzi upity. Mamy go dość. Oczywiście wiemy, że to nie twoja wina, ale proszę Cię w imię Reprezentacji.
-Andrzej. Chciałabym coś zrobić, ale on mnie zranił.
-Ale spróbuj posta... Wiem, że dla Ciebie to trudne, ale może coś w nim zmienisz.
-Spróbuję, ale nie obiecuję, że się uda. Nie wiem czy dam radę...
No to kolejny. Mały obrót sytuacji, ale mam nadzieję, że się podoba.
Zapraszam do komentowania, krytykowania, oceniania i wyrażania swojej opinii na temat opowiadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do oceniania bloga, już teraz można anonimowo!